Na otwarcie piątkowego, przedświątecznego, porannego programu w internetowym radiu RMF24 nasz dziennikarz Michał Zieliński pytał o stan pandemii w Polsce. Gościem RMF24 był dr Paweł Grzesiowski - pediatra i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z Covid-19.
Michał Zieliński, RMF FM: Pół miliarda przypadków zakażenia wirusem stwierdzono na całym świecie od początku pandemii. To jest informacja z wczoraj, według rachuby agencji Reutera, a według Johns Hopkins University liczba potwierdzonych testami przypadków przekroczyła pół miliarda, na początku tego tygodnia. W nadchodzących dniach liczba zakażeń w Polsce najpewniej przekroczy 6 milionów. Ze mną jest dr Paweł Grzesiowski ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. Covid19. Dzień dobry.
Dr Paweł Grzesiowski: Witam pana, witam państwa.
Panie doktorze głośno teraz jest o tym, że mamy za dużo szczepionek. Jest 25 mln dawek zamrożonych, a do końca roku ma być jeszcze w Polsce 67 milionów - o ile dobrze pamiętam - co zrobić z tymi szczepionkami?
Dobra informacja jest taka, że wydłużono okres ważności szczepionek do mniej więcej sześciu lat. W związku z tym, jest szansa, że te szczepionki się nie zmarnują. O ile oczywiście będziemy szczepić się kolejnymi dawkami. Natomiast jeżeli nie potrafimy tych szczepionek zagospodarować, po prostu trzeba je przekazać do krajów gdzie szczepienia jeszcze nie są zrealizowane, a takich krajów jest niemało.
No właśnie, ale przy tym obecnym tempie szczepień - niecałe 9 tysięcy chętnych do szczepienia - policzyłem, że wystarczy tych dawek do początku 2052 roku. Mówi pan, że ich ważność została wydłużona, ale to nie rozwiązuje problemu.
W pewnym sensie rozwiązuje, o tyle, że te szczepionki po prostu automatycznie się nie marnują. Nie trzeba ich wyrzucać. Mamy więcej czasu na ich zagospodarowanie. Ale w Polsce, w moim przekonaniu, tych szczepionek już się nie użyje, dlatego że nie mamy tak wielu osób chętnych do szczepienia. Potwierdzam to, że w tej chwili nowych osób, które przychodzą na pierwsze dawki jest absolutnie minimalnie. W związku z tym trzeba jak najszybciej szczepionki przekazać tam gdzie one są potrzebne.
Natknąłem się na takie informacje, że na całym świecie nadmiarowa liczba szczepionek, w porównaniu do zapotrzebowania, jest szacowana na jakieś 200 - 250 mln. Do jakich krajów można by je przekazać?
Przede wszystkim do krajów rozwijających się, których nie było stać na szczepienia. Cała Afryka jest zaszczepiona w minimalnym stopniu i to jest problem nie tylko samej szczepionki, ale również dotarcia do osób, które mają być szczepione, przekonania ich do tego żeby się szczepić i z dostarczenia tam szczepionki w bezpieczny sposób. To samo dotyczy krajów Ameryki Południowej czy Azji, bo tam też przecież mamy kraje, które nie zaszczepił jeszcze całej swojej populacji.
A może szczepionki przekazać Ukrainie?
Ukraina jest krajem, który w tej chwili wydaje się, że ma szczepionki. Tutaj jest trochę inny problem: dotarcia do ludzi w trakcie wojny. To nie jest dobry moment na realizację projektów zdrowia publicznego. Chociaż oczywiście szczepionki powinny być tam dostępne i szczepienia powinny być możliwe, ale pamiętajmy: to jest kraj, który jest objęty wojną i realizacja szczepień w trakcie wojny zawsze się pogarsza. Znamy tę sytuację z Syrii, z Afganistanu, z wielu krajów gdzie przerwano szczepienia podstawowe, nie tylko te covidowe, bo po prostu nie ma gdzie się zgłosić. Lekarze nie pracują wtedy w punktach szczepień tylko są najczęściej zaangażowani w wojnę.
Jest to dość oczywiste, z tym że Ukraińcy nie garną się do szczepienia w ogóle. Ministerstwo Zdrowia w zeszłym tygodniu podało, że 25 tysięcy uchodźców przyjęło zastrzyk w Polsce. Jeśli zestawimy to z tą liczbą ponad dwóch i pół miliona uchodźców, którzy przekroczyli polską granicę, nawet jeśli przyjmiemy, że pozostało w Polsce jakieś 1,7 mln- 1,8 mln ludzi, to jest to jakieś półtora procent chętnych. Myśli pan, że potrzebna jest jakaś akcja? Nie wiem jak to nazwać... akcja "uświadamiająca" wśród Ukraińców?
Te szczepienia powinny towarzyszyć uchodźcom właściwie od początku i to nie tylko szczepienia przeciwko Covid19. To są ludzie, którzy przyjeżdżają z krajów gdzie poziom wyszczepialności przeciwko wielu chorobom jest niższy niż w Polsce. W związku z tym powinniśmy od początku towarzyszyć tym osobom, zapewniać im bezpłatne szczepienia, docierać do nich z akcją edukacyjną.
Pamiętajmy, że Ukraina była poddana wojnie dezinformacyjnej już od wielu lat. Myśmy wielokrotnie spotykali rodziny ukraińskie, które przyjeżdżały do Polski, świadome rodziny, które chciały być szczepione, ale przyjeżdżały po to do Polski, bo bały się szczepić w Ukrainie. Tam szczepionki jakoby miały być "fałszowane, podrabiane, z niepewnych źródeł". Proszę pamiętać, że to nie jest naród, który jest wobec szczepień neutralny. Tam od wielu, wielu lat trwała akcja dezinformacyjna i ci ludzie są najczęściej mocno przestraszeni.
Ale podam taki przykład z mojego podwórka: w szpitalu położniczym w którym konsultuje pacjentów, urodziło się ponad 60 dzieci ukraińskich i tylko w jednym przypadku mama odmówiła szczepień. Pamiętajmy, że w Polsce tuż po urodzeniu szczepimy dzieci przeciwko gruźlicy i chorobom zakaźnym. W Ukrainie przeciwko gruźlicy szczepi się dzieci później - po około pół roku. Także mimo, że my szczepimy wcześniej to niemal żadna z tych mam nie protestowała przeciwko szczepieniom.
Panie doktorze mamy teraz wariant Omikron, który daje przeważnie łagodne, albo wręcz niezauważalne objawy. Korzystając z pana obecności chciałem zapytać o przewidywania. Pojawiają się wciąż nowe mutacje. Są takie opinie, że wirus wciąż ma zdolność do mutowania w groźnym kierunku. Co będzie jesienią?
Wirus Omikron - tu chciałem troszkę skorygować - on jest łagodny, ale dla osób, które są zaszczepione. Pamiętajmy, że nieszczepione na wariant Omikron populacje również ciężko chorują. Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje w Azji: Korea Południowa, Chiny, Wietnam, to są kraje, w których mamy dużo zgonów. Mało tego, w krajach europejskich, które przeżyły przecież teraz taką ponowną falę, ponieważ wariant Omikron zmutował i dominuje tzw. wariant BA2, jeżeli spojrzymy na tygodniową liczbę zgonów w Niemczech, we Francji to jest to ponad tysiąc osób.
To nie jest tak, że wariant Omikron nie zabija. On zabija osoby rzadziej i zabija przede wszystkim osoby z grup ryzyka, te które mogły słabiej odpowiedzieć na szczepionkę, lub mają po prostu słabsze zdrowie. Mimo iż wariant Omikron jest dla płuc łagodniejszy, może spowodować poważne powikłania.
Jak pan ocenia prawdopodobieństwo, że te dalsze mutacje staną się, na powrót, bardziej niebezpieczne?
Właściwie... Uważam, że tak będzie. To jest prawdopodobieństwo równe moim zdaniem prawie jeden. Dlatego, że ten wirus już w tej chwili zmienił swoją strukturę, w stosunku do tego co było trzy miesiące temu. Cały czas pojawiają się nowe kopie, nowe mutacje, przy czym Omikron jest tak zakaźny, że na razie nie grozi mu jakaś nowa odmiana bardzo szybko, ale w ciągu trzech - czterech miesięcy może pojawić się kolejny wariant.
Znamy już w tej chwili tzw. linię X, która jest połączeniem wariantu Delta z Omikronem w różnych kombinacjach. Ta wersja jest już bardziej zjadliwa niż sam Omikron. Także musimy być cały czas bardzo czujni, robić przede wszystkim badania, mimo że w Polsce w tej chwili jest atmosfera niekorzystne w tym zakresie. Nie mamy zwrotu pieniędzy za badania, musimy iść do lekarza żeby te badania móc wykonać. Pamiętajmy: jeżeli mamy taką potrzebę, bo źle się czujemy, powinniśmy doprowadzić do tego, aby test był wykonany i powinniśmy monitorować warianty wirusa również w tych badaniach tzw. molekularnych czyli sekwencjonujących.
Nie wolno myśleć, że pandemia już minęła i nie wolno poddać się temu ogólnemu nastrojowi, że już jest po pandemii. Niestety pandemia trwa. Musimy być absolutnie przygotowani na to, że będziemy (przy tej sytuacji którą mamy w tej chwili jeśli chodzi o testowanie) być może zaskoczeni, tak jak na początku, że pojawią się pacjenci w szpitalach i dopiero wtedy zorientujemy się, że wirusa jest bardzo dużo w naszej populacji.