Ruch w galeriach handlowych spadł co najmniej o 80 procent - informują ich właściciele. Jak zaznaczają, wiele osób sądzi, że całe centra handlowe są zamknięte, a nie tylko określone sklepy. Ograniczenia obowiązują od 7 listopada.
Ograniczenie działalności galerii handlowych powoduje, że cała branża sprzedażowa jest w dramatycznej sytuacji.
Z tego powodu grozi nam fala upadłości zarówno jeśli chodzi o sklepy w galeriach handlowych, jak i o same galerie. Model biznesowy np. sklepów odzieżowych jest bowiem taki, że kupują towar na kredyt, a zabezpieczeniem tego kredytu jest rzeczony towar.
Jeżeli nie sprzedadzą tego jesienno-zimowego towaru, jeżeli on nie zostanie kupiony, to czym zabezpieczą kolekcję wiosenno-letnią? - pyta Rafał Sonik, rajdowiec, ale przede wszystkim właściciel kilku galerii handlowych.
Jego zdaniem jedynym rozwiązaniem jest szybkie otwarcie wszystkich sklepów, bo zarażeń w nich - jak twierdzi - jest poniżej jednego promila.
Nie tylko Rafał Sonik chciałby, żeby wszystkie sklepy zostały otwarte. Apel wystosowała też Polska Rada Centrów Handlowych.
"Centra handlowe były i są przygotowane do bezpiecznej obsługi klientów będąc jednymi z najbezpieczniejszych miejsc publicznych w czasach pandemii. Przedłużenie restrykcji dla handlu doprowadzi do bankructw wielu firm oraz likwidacji tysięcy miejsc pracy" - czytamy w przesłanej przez PRCH informacji.
Według nich możliwe jest też wydłużenie godzin funkcjonowania centrów handlowych, "aby jeszcze bardziej rozłożyć w czasie ruch odwiedzających".
Jak napisano, ograniczenie handlu tylko w samym listopadzie to dla branży strata obrotów w wysokości około 8 mld zł. Wydłużenie lockdownu na grudzień to kolejne nawet 12 mld zł utraconych obrotów. Dodano, że ograniczenie działalności obiektów handlowych w najważniejszym dla handlu okresie jest dla branży ciosem, który może doprowadzić do bankructw wielu firm, w tym polskich marek, oraz likwidacji tysięcy miejsc pracy. Ostatni kwartał roku jest najważniejszy dla sektora - to czas zakupów dóbr takich jak odzież i obuwie oraz oczywiście zakupów związanych ze Świętami Bożego Narodzenia - podkreślono.
Przypomniano, że podczas pierwszego lockdownu branża centrów handlowych w Polsce tylko w okresie marzec-maj 2020 r. odnotowała spadek obrotów netto o ponad 17,5 mld zł. "Jednocześnie zarówno wynajmujący, jak i najemcy przygotowali się do spodziewanej drugiej fali zakażeń i do prowadzenia operacji w wysokim reżimie sanitarnym" - zaznaczono.
W związku ze wzrostem zakażeń koronawirusem i wprowadzeniem przez rząd nowych ograniczeń w stanie epidemii, od soboty, 7 listopada do 29 listopada br. w galeriach i centrach handlowych o powierzchni powyżej 2 tys. m kw. część sklepów - w tym meblowe, kina i wyspy handlowe - będą zamknięte.
Otwarte mimo ograniczeń będą niektóre sklepy: spożywcze, kosmetyczne, apteki w tym sklepy z produktami leczniczymi i wyrobami medycznymi, ze środkami spożywczymi specjalnego przeznaczenia żywieniowego, z gazetami lub książkami, z artykułami budowlano-remontowymi, artykułami dla zwierząt domowych, usługami telekomunikacyjnymi, częściami i akcesoriami do samochodów lub motocykli oraz paliwami.
W galeriach mogą działać też punkty usługowe, m.in. fryzjerzy, optycy, placówki bankowe, pocztowe, ubezpieczeniowe, a także zajmujące się naprawą samochodów lub motocykli, wymianą opon i dętek; myjnie samochodowe, ślusarskie, szewskie, krawieckie, pralnicze i gastronomiczne oferujące wyłącznie żywność na wynos.
W obiektach i placówkach handlowych oraz świadczących usługi pocztowe może przebywać jednocześnie nie więcej niż jedna osoba na 10 m kw. w przypadku obiektów i placówek o powierzchni nie większej niż 100 m kw., w sklepach powyżej 100 m kw. limit to jedna osoba na 15 m kw.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kłopoty branży handlowej. Galerie nie chcą obniżać czynszów