W Lombardii "mieliśmy grzyb atomowy", który "jednakowo uderzył w teren, szpitale, domy opieki, najsłabsze osoby" - powiedział w środę Giulio Gallera z władz włoskiego regionu, najbardziej dotkniętego epidemią koronawirusa. Nazwał ją też "tsunami".
W wywiadzie dla włoskiego Radia 24 Gallera, szef wydziału ds. polityki społecznej we władzach regionalnych, oświadczył, że tego, co wydarzyło się w Lombardii nie można porównywać z tym, co w związku z epidemią ma miejsce w innych częściach kraju, nawet w pobliskiej Wenecji Euganejskiej, gdzie bilans jest znacznie mniejszy.
W Wenecji Euganejskiej mieli o wiele więcej szczęścia, bo jedyne ognisko zachorowań zdołali natychmiast zidentyfikować i zdusić wirusa - zaznaczył Gallera.
My też próbowaliśmy to zrobić, ale niestety zdaliśmy sobie sprawę, że w ciągu 20 dni wirus dotarł do Codogno, Lodi, Cremony, Orzinuovi, gdzie były targi rolne, do Alzano i tak rozproszył się, że stworzył falę, tsunami, które jest nie do porównania z żadnym włoskim regionem i prawdopodobnie z żadnym krajem w Europie - ocenił przedstawiciel władz Lombardii.
Tu przeżyliśmy wojnę - dodał.
Najnowsze bilans koronawirusa w Lombardii to ponad 54 tysiące osób zakażonych i 9484 zmarłych. Sytuacja tam poprawia się, podobnie jak w pozostałych częściach Włoch.