Kolejne łagodzenie obostrzeń pandemicznych w Wielkiej Brytanii. Od dziś przymusowa kwarantanna po zakażeniu koronawirusem zmniejszona została z 7 do 5 dni. To kolejny etap powrotu Brytyjczyków do normalności.
Każda zakażona osoba, która w piątym i na początku szóstego dnia kwarantanny otrzyma negatywny wynik testu, będzie mogła ją zakończyć i powrócić do pracy. Od ponad 10 dni statystyka zakażeń koronawirusem na Wyspach maleje. W tym kontekście mówi się nawet o początku końca pandemii. Czynnikami, które na to wpłynęły są wysoki poziom szczepień, dyscyplina Brytyjczyków w przestrzeganiu zaleceń, a także - jak zauważają eksperci - przewidywalna skłonność wirusa do coraz łagodniejszych mutacji.
W najbliższym czasie brytyjski rząd ma przedstawić plan pod hasłem: "żyjemy z Covidem", według którego Wyspiarze będą mogli taktować obecne zagrożenie na równi z tym, jakie niesie ze sobą zwykła grypa.
Problemem, z jakim boryka się gospodarka, są pracownicy przebywający na chorobowym. Skrócenie obowiązkowego okresu izolacji pozwoli na ustabilizowanie sytuacji. Szczególnie służba zdrowia jest w tym zakresie zagrożona. Mniej jest przyjęć do szpitali i są coraz krótsze, ale niektóre placówki borykają się z 15 proc. niedoborem personelu. W niektórych lecznicach trzeba było odwołać zabiegi i operacje niezagrażające bezpośrednio życiu pacjenta.
Podobnie wygląda sytuacja w szkołach, gdzie z tego samego powodu brakuje nauczycieli. Niektórzy emerytowani pedagodzy odpowiedzieli na apel rządu i powrócili do nauczania.
Niepokojącym jest czasowy wzrost statystyki zgonów - średnio na poziomie 200 osób dziennie. Ale przy utrzymującym się spadku liczby zakażeń, ta liczba także powinna zacząć się zmniejszać.
Przejście z sytuacji pandemicznej do endemicznej, w której żyjemy z kornawirusem, jak z każdą inną sezonową chorobą, jest dla brytyjskich władz niezwykle istotne. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności jest także czas, w którym się to dzieje.
Po licznych skandalach w kręgach rządowych, gdzie - według doniesień - dopuszczano się łamania regulaminu lockdownu, Brytyjczycy mogliby źle zareagować na wprowadzenie kolejnych obostrzeń. Nie tolerują oni sytuacji, gdy sprawujący władze politycy - jak chociażby pracownicy biura premiera na Downing Street - mogą być postrzegani jak równiejsi wśród równych. Doskonale sytuację tę, choć w innym kontekście, opisał George Orwell w książce "Folwark Zwierzęcy". Obecnie toczy się dochodzenie w sprawie rzekomych ekscesów z udziałem współpracowników premiera Borisa Johnsona, a także jego samego. Na wynik będziemy musieli poczekać.