Sekretarz generalny NATO z zadowoleniem przyjął rosyjsko-amerykańskie porozumienie w sprawie syryjskiej broni chemicznej. "To porozumienie może otworzyć drogę do pokojowego zakończenie konfliktu i przerwania przerażającego rozlewu krwi w Syrii" - oświadczył w Brukseli Anders Fogh Rasmussen. Z kolei dwóch wpływowych senatorów z USA twierdzi, że to "akt słabości USA".
To ważny krok do szybkiego, bezpiecznego i kontrolowanego zniszczenia syryjskiego arsenału chemicznego. Konieczna będzie jednak przy tym pełna i bezwarunkowa współpraca strony syryjskiej - podkreślił sekretarz generalny NATO.
W sobotę rano, po trzech dniach negocjacji, które toczyły się w Genewie, poinformowano o przyjęciu planu zniszczenia syryjskiej broni chemicznej. Sekretarz stanu USA John Kerry na wspólnej konferencji prasowej z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem wyjaśnił, że porozumienie zawiera zgodę Syrii na dokonanie do listopada wstępnej inspekcji miejsc składowania syryjskiej broni chemicznej. Celem porozumienia jest całkowite zniszczenie tej broni nie później niż w połowie 2014 roku.
Ławrow i Kerry poinformowali też, że jeśli Syria nie zastosuje się do porozumienia, które musi być sfinalizowane przez Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW), narazi się na konsekwencje zgodnie z artykułem 7 Karty Narodów Zjednoczonych, dotyczącym sankcji i akcji militarnych.
Z kolei dwóch wpływowych republikańskich senatorów, John McCain i Lindsey Graham, ostro skrytykowało rosyjsko-amerykańskie porozumienie w sprawie syryjskiej broni chemicznej. Rząd w Damaszku wykorzysta to porozumienie, by zyskać na czasie i oszukać społeczność międzynarodową - wspólnie oświadczyli w sobotę obaj politycy.
Ich zdaniem, porozumienie bez rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nie ma żadnego znaczenia i zostanie odebrane jako "akt słabości USA", zarówno przez ich przyjaciół, jak i wrogów. Ośmieli m.in. Iran do rozwoju broni jądrowej, a także wspierane przez Teheran organizacje terrorystyczne.
McCain i Graham są przekonani, że porozumienie nie przyczyni się do zakończenia krwawej wojny domowej w Syrii, która kosztowała już życie ponad 100 tysięcy ludzi, i jest tylko "początkiem dyplomatycznej ślepej uliczki".