Nieudany występ polskich kolarek w jeździe indywidualnej na czas. W skrajnie niekorzystnych warunkach Agnieszka Skalniak-Sójka zajęła 12. miejsce, a Marta Lach - 18. "Dałam z siebie, ile mogłam" - powiedziała Skalniak-Sójka, przyznając, ze liczyła na lepszy rezultat. Niestety Polka zaliczyła wywrotkę na 13 kilometrze trasy.

Rywalizacja, ze startem i metą w centrum Paryża przy moście Aleksandra III, odbywała się na 32-kilometrowej płaskiej trasie, śliskiej od deszczu, co spowodowało wiele upadków. Przewróciły się m.in. Skalniak-Sójka, brązowa medalistka Dygert, a także utytułowana Belgijka Lotte Kopecky, która musiała zadowolić się siódmą pozycją. Startowało 35 zawodniczek.

Przewróciłam się na rondzie. Na warunki atmosferyczne nie mamy wpływu. Dałam z siebie wszystko, co mogłam dać. Czułam się bardzo dobrze do momentu kraksy. Potem już wiadomo - zadziałała psychika, do tego wszystko bolało. Dałam z siebie, ile mogłam - powiedziała Skalniak-Sójka.

Przyznała, że liczyła na 7-8. miejsce, a przy szczęściu może na jeszcze wyższe. Niestety. Wywrotkę miałam po 13. kilometrze. Mocno się poobijałam, a teraz jest mi bardzo zimno - mówiła za metą przemoczona Polka.

Lach powiedziała, że na pewno byłoby lepiej, gdyby nie "przygoda" z przebitym kołem. Straciłam na to sporo czasu - ok. 20-30 sekund. To było na zakrętach i trener nie mógł szybko do mnie podjechać. Pech. Do tego przestało mi na 5-6. kilometrze działać radio. Praktycznie nic nie było widać, bo szybka zaparowała, więc musiałam ją wyrzucić - podkreśliła. Przyznała, że warunki były inne niż zwykle, ale wszyscy mieli takie same. 

Złoty medal zdobyła Australijka Grace Brown. Brown zdeklasowała rywalki, wyprzedzając o 1.31 Brytyjkę Annę Henderson oraz o 1.32 Amerykankę Chloe Dygert. Skalniak-Sójka, siódma zawodniczka ubiegłorocznych mistrzostw świata w Szkocji, straciła do triumfatorki ponad dwie i pół minuty, natomiast Lach - blisko trzy i pół minuty.