Ponad 160 tys. osób podpisało się już pod internetową petycją, której celem jest wykluczenie z udziału w igrzyskach holenderskiego siatkarza plażowego. Steven van de Velde w 2016 roku został skazany na cztery lata więzienia w Wielkiej Brytanii za gwałt na 12-letniej dziewczynce.
Van de Velde dopuścił się gwałtu w 2014 roku. Dwa lata później usłyszał wyrok w Wielkiej Brytanii. Za kratami spędził rok, a potem został przedterminowo zwolniony. Wrócił do ojczyzny i do zawodowego sportu, a w zeszłym miesiącu dostał powołanie do holenderskiej ekipy olimpijskiej, co spotkało się z krytyką opinii publicznej.
Wczoraj Holender rozegrał pierwszy mecz na igrzyskach. Jeszcze dwa dni wcześniej w serwisie change.org powstała specjalna petycja, której autorzy domagają się dyskwalifikacji zawodnika. Podkreślono, że "haniebna przeszłość nie powinna być zamiatana pod dywan".
Chodzi tu o coś więcej niż tylko jedną osobę; chodzi o ogólnoświatowy wizerunek igrzysk olimpijskich i kształt społeczeństwa, w którym chcemy żyć - czytamy w petycji, pod którą podpisało się do tej pory 160 tys. osób.
Van de Velde w Paryżu rywalizuje w parze z Matthew Immersem. W pierwszym spotkaniu ulegli Włochom Alexowi Ranghieriemu i Ignacio Carambuli 1:2, po zaciętym i trwającym równo godzinę meczu.
Kibice, którzy byli na trybunach tymczasowego obiektu pod wieżą Eiffla, byli podzieleni w odczuciach dot. van de Velde.
Bycie sportowcem nie powinno dawać ci dodatkowych przywilejów - powiedziała 23-letnia pracowniczka służby zdrowia, a 47-letnia prawniczka z Włoch, która dopiero w Paryżu dowiedziała się o sprawie, uważała, że Holendra nie powinno być na igrzyskach.
Przepisy sportowe powinny być surowsze niż cywilne. Może nie powinien wciąż siedzieć w więzieniu, ale to nie jest normalne, że gra na igrzyskach. To zły przykład dla innych - zaznaczyła.
Z kolei 46-letnia niemiecka architekta, która również oglądała mecz, przyznała, że nie ma nic przeciwko udziałowi w igrzyskach van de Velde. Czytałem o tym i myślę, że każdy zasługuje na drugą szansę. On jest tu przecież legalnie, ktoś go dopuścił do gry, więc niech gra - dodała.
Holenderski Komitet Olimpijski, w porozumieniu z zawodnikiem, podjął kroki w celu złagodzenia skutków udziału van de Velde w igrzyskach - van de Velde mieszka poza wioską olimpijską i ma zakaz rozmów z mediami.
Rozwiązanie zaproponowane przez stronę holenderską usatysfakcjonowały MKOl. Rzecznik olimpijskiej centrali Mark Adams powiedział, że oczywiście sytuacja nie jest optymalna z punktu widzenia MKOl, ale "do przestępstwa doszło 10 lat temu, przeprowadzono resocjalizację i podjęto wystarczające środki zaradcze, żeby nie eskalować kontrowersji".
Oburzona dopuszczeniem van de Velde do startu jest mimo to Alienor Laurent, współprzewodnicząca francuskiej organizacji feministycznej. Jaki to jest komunikat do ofiar? Że talent sportowy ma większą wartość niż ich godność? A jaka jest wiadomość dla agresorów? Że taki czyn nie będzie miał wpływu na twoje życie i karierę, będziesz fetowany, a może nawet zdobędziesz medal olimpijski - dywagowała działaczka.
Kolejny mecz duet van de Velde - Immers rozegra w środę.