Międzynarodowy Komitet Olimpijski zatwierdził start 271 rosyjskich sportowców w rozpoczynających się dziś igrzyskach w Rio de Janeiro. To 70 proc. reprezentacji "Sbornej", która pierwotnie miała wystąpić w tej imprezie przed karami za skandal dopingowy.
Mamy dobre wieści dla kibiców rosyjskiej reprezentacji. Większość ekipy z danych sportów została zatwierdzona w całości. Nie ma teraz innej reprezentacji, która byłaby tak czysta i tak uważnie kontrolowana jak rosyjska - podkreślił szef tamtejszego komitetu olimpijskiego Aleksander Żukow.
Wykluczonych z igrzysk zostało łącznie ponad 100 zawodników z tego kraju, w tym 67 lekkoatletów.
MKOl zatwierdził tym samym decyzje międzynarodowych federacji poszczególnych dyscyplin. Początkowo nakazał im działać samodzielnie, za co został skrytykowany przez środowiska antydopingowe, m.in. Światową Agencję Antydopingową (WADA) oraz niektóre narodowe agencje. Dlatego później powołał trzech ekspertów, którzy mieli podjąć ostateczną decyzję.
W następstwie wykrycia dopingowego procederu Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) wykluczyła z igrzysk wszystkich reprezentantów Rosji w tej dyscyplinie, z wyjątkiem skoczkini w dal Darii Klisziny, która wystartuje pod flagą olimpijską. Wykluczono też sztangistów oraz część wioślarzy, kajakarzy, kolarzy, pływaków, pięcioboistę i zapaśnika.
W czwartek pojawiła się jednak jeszcze szansa na występ pływaczki Julii Jefimowej i wioślarzy Anastazji Karabelszikowej i Iwana Podsziwałowa, którzy odbyli już wcześniej karę za doping. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) uznał, że ich wykluczenie z olimpijskich zmagań jest "niewykonalne", gdyż oznaczałoby to ukaranie ich po raz drugi za to samo wykroczenie.
Trybunał nie przychylił się jednak do wniosku trojga zawodników o zezwolenie im na start w Rio, tylko skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez światowe federacje.
Przewodniczący MKOl Thomas Bach w dalszym ciągu broni decyzji o niewykluczeniu wszystkich Rosjan z igrzysk, o co apelowała WADA i niektóre krajowe agencje. Argumentował on, że wszyscy sportowcy nie powinni być karani za przewinienie rządu.
APA