Już nie kamieniami, a koktajlami Mołotowa rzucają Grecy protestujący przeciwko rządowym planom oszczędnościowym na placu Syntagma (Konstytucji) w centrum Aten. Płonące butelki poleciały w kierunku siedziby resortu finansów. Jak donosi agencja Reutera, przed głównym wejściem do ministerstwa widać ogień. Rannych zostało co najmniej 10 osób.
Demonstrujący zaapelowali do tłumu o spokój i umożliwienie karetkom dojazdu do poszkodowanych.
Według agencji AFP równolegle do demonstracji w pobliżu parlamentu doszło do starć między grupą ok. 200 młodych ludzi a policjantami. Źródła policyjne twierdzą, że wśród rannych jest funkcjonariusz.
Wcześniej podczas starć z demonstrującymi policja musiała użyć gazu łzawiącego, by rozpędzić ludzi, którzy próbowali zablokować wejście do parlamentu. Protestujący rzucali w policję kamieniami oraz jogurtem. W sumie w centrum stolicy Grecji zebrało się ponad 20 tys. osób.
W Grecji trwa 24-godzinny strajk przeciwko oszczędnościowym cięciom, zorganizowany przez największe związki zawodowe. Państwowe szpitale obsługuje minimalna liczba personelu, zakłócony jest transport publiczny i ruch w portach. Radio i telewizja nie nadają programów informacyjnych.
Dziś ma się rozpocząć debata parlamentarna na temat złożonego w zeszłym tygodniu przez socjalistyczny rząd premiera Jeorjosa Papandreu planu budżetowego na lata 2012-2015. Szef rządu chce uchwalić kolejne reformy oszczędnościowe, które będą obowiązywały po zakończeniu jego kadencji. Jeśli tego nie zrobi, nie otrzyma kolejnej transzy pomocy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej.
Żeby spełnić swoje zobowiązania premier Jeorjos Papandreu złamał obietnicę, że nie będzie nakładał nowych podatków i wprowadził czteroletni program prywatyzacyjny wart 50 mld euro, który wywołał kolejną falę niezadowolenia.