Niemiecka Prokuratura Federalna zatrzymała 27-letniego Maximiliana T. To trzeci już żołnierz Bundeswehry, który miał brać udział w szykowaniu zamachu, za który winą obarczeni mieli być uchodźcy.
Maximilian T. oraz Franco A. i Mathias F. - według śledczych - planowali "ciężkie przestępstwo przeciw państwu z powodu swoich ekstremistycznych prawicowych poglądów". To miał być atak na życie wysokich rangą niemieckich polityków i innych osób publicznych.
Na listę potencjalnych ofiar wpisywane były osoby, którym żołnierze zarzucali niewłaściwą, z ich punktu widzenia, politykę wobec obcokrajowców, szczególnie uchodźców. Wpisali tam m.in. prezydenta (obecnie byłego) Joachima Gaucka czy ministra sprawiedliwości Heiko Maasa.
Liderem grupy był Franco A. Ujęty 26 kwietnia żołnierz wcześniej zarejestrował się pod fikcyjną tożsamością jako syryjski uchodźca występujący w Niemczech o azyl. Dzięki temu po zamachu podejrzenia miały skierować się przeciw temu fikcyjnemu uchodźcy. Przygotowania do zamachu polegały m.in. na kupnie pistoletu. W połowie stycznia A. przejął broń i ukrył ją w toalecie dla niepełnosprawnych na lotnisku w Wiedniu, gdzie wkrótce odkryła ją austriacka policja. Ten trop doprowadził do ujęcia Franco A. i Mathiasa F. pod koniec kwietnia.
Trzej podejrzani, według prokuratury, chcieli przekonać rodaków, że ich zamach to dzieło terrorystów islamskich. Zdaniem śledczych żołnierze działali właśnie z powodu ekstremistycznych prawicowych przekonań i chęci wywołania strachu wobec uchodźców.
Po zatrzymaniu dwóch pierwszych żołnierzy w niemieckich jednostkach przeprowadzane są kontrole, które w ostatnich dniach wykazały m.in. liczne pamiątki po czasach Wehrmachtu eksponowane np. w salach konferencyjnych czy w witrynach w garnizonach.
Dwaj pierwsi żołnierze są już aresztowani. Dziś jeszcze sąd zdecyduje czy tak samo stanie się w przypadku Maximiliana T.
(j.)