Sąd w Boulogne-sur-mer, na północy Francji, uznał 44-letnią Beatrice Huret za winną przemytu migranta z Iranu do Wielkiej Brytanii. Jednak darował jej karę, biorąc pod uwagę, że kobieta popełniła przestępstwo z miłości - informuje AFP.

Sąd, podejmując decyzję w sprawie Huret, nie wziął pod uwagę okoliczności obciążających, którymi zdaniem oskarżyciela było działanie w "zorganizowanej grupie przestępczej" czy "narażanie na niebezpieczeństwo".

Prokurator domagał się roku pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Pomogła mu przedostać się przez kanał La Manche do Wielkiej Brytanii

Huret w czerwcu 2016 roku pomogła ukochanemu, pochodzącemu z Iranu i żyjącemu w dzikim obozowisku ("dżungli") w Calais migrantowi, w przedostaniu się łodzią, którą zakupiła, przez kanał La Manche do Wielkiej Brytanii.

Powiedziała, że gdy usłyszała wyrok, "ulżyło jej". Dziennik "Le Figaro" na swej stronie internetowej zauważa, że wkrótce po ogłoszeniu decyzji sądu kobieta zadzwoniła do ukochanego. Wiem, co zrobiłam - mówiła dziennikarzom przed rozprawą, zastrzegając, że jej postępowanie "wynikało z miłości".

Napisała o swojej historii książkę. Kiedyś była zwolenniczką skrajnie prawicowego Frontu Narodowego

Huret napisała o swojej historii książkę zatytułowaną "Calais mon amour" (fr. Calais moja miłość). Teraz trwają starania, by zekranizować jej dzieło. 

Portal BBC zauważa, że kobieta, "dawna zwolenniczka" skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, zmieniła poglądy, gdy podwiozła samochodem młodego sudańskiego migranta, który usiłował dostać się do "dżungli" w Calais, i przekonała się, jak wyglądała sytuacja w tym obozie.

W październiku ub.r. francuskie władze zlikwidowały "dżunglę" w Calais, z której ok. 7 tys. migrantów żyjących w niehumanitarnych warunkach przewieziono do różnych ośrodków w całej Francji.

(mal)