Pięć tys. osób demonstrowało w Berlinie przeciwko polityce migracyjnej kanclerz Angeli Merkel. Demonstrację zorganizowała prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD). Do protestu dołączyli neonaziści. Lewica usiłowała zatrzymać pochód.

Pięć tys. osób demonstrowało w Berlinie przeciwko polityce migracyjnej kanclerz Angeli Merkel. Demonstrację zorganizowała prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD). Do protestu dołączyli neonaziści. Lewica usiłowała zatrzymać pochód.
Demonstranci przeszli przez śródmieście Berlina skandując: "Merkel musi odejść" i "My jesteśmy narodem". /PAUL ZINKEN /PAP/EPA

Demonstranci przeszli przez śródmieście Berlina skandując: "Merkel musi odejść" i "My jesteśmy narodem". Wznoszono także hasła zarzucające mediom szerzenie kłamstw.

Przewodnicząca AfD Frauke Petry powiedziała podczas wiecu, że realizowana przez rząd polityka wobec uchodźców doprowadziła do "całkowitego fiaska państwa prawa". Pani Merkel, pokazujemy pani czerwoną kartkę - mówiła szefowa zdobywającej coraz większe poparcie partii.

Przewodniczący AfD w Brandenburgii Alexander Gauland zarzucił władzom w Berlinie "moralny imperializm" wobec innych krajów Unii Europejskiej. Narzucamy innym państwom politykę, której one nie chcą - mówił Gauland, zwolennik XIX-wiecznej polityki Cesarstwa Niemieckiego, opartej na sojuszu z Rosją. Polityk AfD bronił porównania obecnej sytuacji do schyłkowego okresu Cesarstwa Rzymskiego "najechanego przez hordy barbarzyńców".

Eurodeputowana AfD Beatrix von Storch podkreślała, że jej partia nie jest wroga obcokrajowcom, lecz nie zgadza się na politykę otwartych drzwi forsowaną przez rząd.

Jak pisze agencja dpa, wśród demonstrantów było 20 neonazistów.

Wzdłuż trasy marszu ustawili się przeciwnicy Alternatywy dla Niemiec. Kilkaset osób gwizdało i wyzywało demonstrantów od "rasistowskiej hołoty". Policja użyła pałek i gazu łzawiącego przeciwko osobom, które usiłowały zatrzymać marsz. Porządku strzegło 1,1 tys. funkcjonariuszy.

AfD powstała na wiosnę 2013 roku jako ugrupowanie eurosceptyczne domagające się usunięcia Grecji i innych krajów południowoeuropejskich ze strefy euro. Od tego czasu partia odniosła szereg sukcesów w wyborach lokalnych, nie zdołała jednak przekroczyć progu wyborczego w wyborach do Bundestagu. Partia, która pozbyła się w lecie liberalnych działaczy gospodarczych, skręciła w stronę prawicowego populizmu. Wobec kryzysu migracyjnego poparcie dla AfD wzrasta - ostatnie sondaże wskazują na 8-procentowe poparcie w skali całego kraju i znacznie wyższe, sięgającej 15 proc., w landach wschodnich, czyli dawnej NRD.

(mpw)