Żona Rogera Federera Mirka przyznała, że słynny tenisista uwielbia piłkę nożną i podczas rozpoczynającego się o godz. 15 meczu Szwajcarii z Polską w 1/8 finału mistrzostw Europy nic innego nie będzie się dla niego liczyło. Tamtejsze media apelują zaś - "chcemy Polxitu".
Media przywołują dawną wypowiedź żony Federera, która chwaliła 17-krotnego triumfatora turniejów wielkoszlemowych za to, że często ją zaskakuje swoją kreatywnością i jest bardzo romantyczny. Rozmawiając zaś ostatnio z dziennikarzami zaznaczyła dowcipnie, że są jednak takie momenty, gdy perfekcyjny mąż i ojciec staje się trudny do zniesienia. Spodziewa się ona, że będzie tego świadkiem właśnie w sobotę, gdy rozpocznie się pojedynek Szwajcarów z biało-czerwonymi.
Gdy on ogląda, to nie zajmuje się niczym innym. Natychmiast jego romantyzm się zmniejsza - podkreśliła.
Federer słynie z tego, że dopinguje klub FC Basel i uważnie śledzi spotkania drużyny narodowej. Dwa tygodnie temu miał poprosić nawet organizatorów turnieju w Stuttgarcie, by półfinał z jego udziałem był rozgrywany - wbrew pierwotnemu planowi gier - jako pierwszy. Chciał bowiem obejrzeć w telewizji spotkanie grupowe ME reprezentacji z Albanią.
Dziennikarze zwracają uwagę, że słynny zawodnik z Bazylei będzie się musiał śpieszyć w sobotę z obowiązkami, jakie ma w związku z rozpoczynającym się w poniedziałek wielkoszlemowym Wimbledonem. Na godz. 14 zaplanowano konferencję prasową z jego udziałem, a następnie ma jeszcze udzielać wywiadów telewizyjnych. Dodano, że możliwe, iż tym razem uwielbiany przez kibiców zawodnik opuści kompleks londyńskich kortów tylną bramą, by uniknąć łowców autografów i dotrzeć jak najszybciej do domu.
Szwajcarskie media z kolei na kilka godzin przed meczem jeszcze podgrzewają atmosferę i nawiązują m.in. do bieżących wydarzeń politycznych.
"Wczoraj był Brexit, dziś chcemy 'Polxit'" - napisano w internetowym wydaniu tabloidu "Blick".
(abs)