Premier Wielkiej Brytanii Theresa May wezwała w niedzielę lidera opozycyjnej Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna do "posłuchania, co wyborcy powiedzieli nam w wyborach samorządowych, odłożenia na bok różnic i osiągnięcia porozumienia" w sprawie brexitu.

Szefowa rządu zwróciła się do Corbyna w komentarzu opublikowanym w niedzielnym "Mail on Sunday", pisząc, że niekorzystne wyniki obu partii w czwartkowych wyborach lokalnych wyrażają "jednoznacznie opinię wyborców na temat tego, co się dzieje - lub raczej nie dzieje - w Westminsterze (tj. w parlamencie - PAP)".

W wyborach samorządowych rządząca Partia Konserwatywna zanotowała najgorszy wynik od 24 lat, tracąc ponad 1,2 tys. radnych na terenie kraju, także Partia Pracy - wbrew wcześniejszym oczekiwaniom - uzyskała mniej mandatów, niż miała dotychczas. Wyborcy zwrócili się głównie w stronę proeuropejskich Liberalnych Demokratów oraz kandydatów niezależnych.

Na łamach "Mail on Sunday" May oceniła, że Brytyjczycy "oczekują od nas zrealizowania wyniku referendum". Jej zdaniem społeczeństwo jest sfrustrowane - I ja w pełni rozumiem dlaczego - dodaje May. Przyznała też, że jako premier ponosi częściową odpowiedzialność za taki rozwój wydarzeń.

Jednocześnie zaznaczyła, że trzykrotnie próbowała przegłosować w parlamencie wynegocjowane z Brukselą porozumienie w sprawie wyjścia kraju z Unii Europejskiej, ale posłowie odmówili mu poparcia.

Próba wyjścia z brexitowego impasu

Szczegóły rządowej propozycji zostały opisane w "Mail on Sunday" oraz w "Sunday Times". Gazety te ujawniły, że premier jeszcze w tym tygodniu zamierza pójść na ustępstwa wobec opozycji i zgodzić się m.in. na tymczasową unię celną z UE, a także bliską zbieżność regulacyjną z zasadami wspólnego rynku UE i unijnymi przepisami dotyczącymi praw pracowniczych.

Szybkie osiągnięcie takiego kompromisu - nie byłby on wiążący dla polityka, który zastąpiłby May na stanowisku premiera w drugiej fazie negocjacji z UE - mogłoby pozwolić Wielkiej Brytanii uniknąć zaplanowanych na 23 maja wyborów do Parlamentu Europejskiego i prognozowanej porażki wyborczej konserwatystów na rzecz antysystemowej i eurosceptycznej Partii Brexitu Nigela Farage'a.

Ugrupowanie to, stworzone zaledwie kilka miesięcy temu, w geście sprzeciwu wobec impasu w sprawie brexitu może według sondaży liczyć na nawet 30 proc. poparcia.

Z drugiej strony takie rozwiązanie mogłoby pogłębić podziały wśród konserwatystów, ponieważ jest nie do przyjęcia dla eurosceptycznego skrzydła tej partii, które wielokrotnie sprzeciwiało się jakiemukolwiek modelowi relacji z UE niegwarantującego Londynowi pełnej niezależności w polityce handlowej.

Według ostatnich ustaleń z UE Wielka Brytania powinna opuścić Wspólnotę najpóźniej 31 października br.