Wigilia jest w naszej tradycji stosunkowo młodym obyczajem. Zaczęliśmy ją obchodzić w XVIII wieku. „Początkowo jedynie na dworach arystokracji, nieco później rozprzestrzeniła się wśród ludu i bardzo głęboko zakorzeniła” – wyjaśnia etnograf Barbara Maciejewska z Muzeum Narodowego w Gdańsku. Jednak, jak podkreśla, prawie wszystko, co wiąże się z obchodzeniem Wigilii i Bożego Narodzenia, ma korzenie pogańskie.
Wigilia i Boże Narodzenie mają ogromne znaczenie dla Polaków. Narodu religijnego, ale też rodzinnego. Zawsze chcieliśmy spędzać święta razem, a Wigilia jest dniem szczególnym, w którym nawet z odleglejszych kątów świata ludzie przyjeżdżają, żeby przy wspólnym stole wigilijnym przełamać się opłatkiem - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Kubą Kaługą, etnograf gdańskiego muzeum. Barbara Maciejewska wskazuje także na to, jaką rolę odegrała nasza historia. Zawsze byliśmy narodem, a szczególnie od XVIII wieku po rozbiorach, rozproszonym. Nie mogliśmy obchodzić świąt narodowych, stąd święta kościelne szczególnie uroczyście i bogato obchodziliśmy - wyjaśnia etnograf.
Uroczystego obchodzenia 24 grudnia należy doszukiwać się w bardzo odległych czasach - czasach przedchrześcijańskich. Okres zimowego przesilenia był szczególnie bogato obchodzony. Był bogaty i w obrzędy, i w potrawy, które spożywano. Często obchodzono dzień przesilenia zimowego przez cały tydzień, wiążąc się z duchami przodków - opowiada etnograf Barbara Maciejewska z Gdańska.
Ten dzień szczególnie kultywowano wśród ludów rolniczych. Było to związane z wróżbami, które miały zapewnić dobrobyt w przyszłym roku: żeby zboże urosło obficie, żeby w domu był dostatek, żeby zwierzęta były zdrowe, żeby gospodarz dysponował siłą i zdrowiem. Stąd cała bogata obrzędowość, która wpisała się w wieczór wigilijny, jaki przyniosło ze sobą chrześcijaństwo - stwierdza Maciejewska.
Zwyczaje związane z Wigilią i Bożym Narodzenie są mocno zakorzenione w czasach odległych, kiedy człowiek oczekiwał wsparcia od bóstwa, czy od swoich przodków. Jak mówi etnograf Barbara Maciejewska, widać to w rytuałach, które są obchodzone w wieczór wigilijny. W wielu regionach Polski, np. na Kaszubach do dziś są spotykani przebierańcy, którzy wcielają się w postacie zwierząt. Uważano, że postacie silnych zwierząt w swoim rytualnym tańcu mają zapewnić dobrobyt, obfity rok, zdrowie dla gospodarzy. Stąd każde domostwo oczekiwało przyjścia kolędników - mówi Maciejewska.
Kozioł, krowa, baran i legendarny tur - to są postacie, które w obrzędowości występowały od bardzo dawna. Wierzono, że właśnie w postacie tych zwierząt wcielają się duchy przodków. A więc te duchy przodków, które mają wspomóc gospodarzy w ich trudzie - dodaje Maciejewska.
Etnograf wyjaśnia, że dodatkowy talerz na stole wigilijnym był pierwotnie przeznaczony dla gościa z zaświatów, kogoś kto umarł. Stąd dla tych postaci z zaświatów pozostawiano ogień, żeby ich dusze mogły się ogrzać. Pozostawiano jadło na stole, zresztą bardzo symboliczne, spożywane niegdyś na stypach - powiedział Barbara Maciejewska.
Kutia, łamańce z makiem, groch, pszenica, fasola, suszone owoce i grzyby - wszystko co przygotowujemy na Wigilię wywodzi się pogańskich czasów. Grzyby są z lasu, który był siedzibą duchów i demonów. Stąd wszelkie jadło pochodzące z lasów miało wymowę symboliczną - mówi Barbara Maciejewska.
Kutia to z kolei potrawa, którą podawano na stypach i podczas święta, poświęconego zmarłym. Kiedyś święto zmarłych obchodzonych cztery razy do roku. Takim najważniejszym momentem przełomowym było oczywiście przesilenie wiosenne i przesilenie zimowe. Zwycięstwo życia nad śmiercią, jasności nad ciemnością - wyjaśnia Maciejewska.
Według Barbary Maciejewskiej, w okresie międzywojennym jeszcze na Pomorzu, czy na Warmii i Mazurach zwyczaj dzielenia się opłatkiem nie był zwyczajem powszechnym. Jest to bardzo polski zwyczaj, nawiązujący do świętości chleba. Chleb w naszej kulturze miał bowiem wielkie znaczenie - symbolizował dostatek. Bardzo często na stole chłopskim wiosną już go brakowało, stąd właśnie chleb był symbolem dostatku. Stąd też symboliczny opłatek, z którym wiązano różnego rodzaju oczekiwania. Uważano, że wrzucony do studni oczyszcza wodę. Dzielono się nim ze zwierzętami, wierząc, że będą płodne, zdrowe, a więc zapewnią gospodarzowi i jego rodzinie dostatek - wyjaśnia Maciejewska.