Rodzice Ramana Pratasiewicza powiedzieli, że dla nich te dwa tygodnie od zatrzymania ich syna to koszmar. Nie wyobrażam sobie, jak silni powinni być bliscy tych osób, które znajdują się w więzieniach już od dłuższego czasu - powiedział ojciec Dzmitryj Pratasiewicz.
Rodzice Ramana Pratasiewicza Natalia i Dzmitryj uczestniczyli w sobotę we Wrocławiu w konferencji prasowej wspólnie ze Swiatłaną Cichanouską.
Nasz syn został zatrzymany dwa tygodnie temu i dla nas ten czas to dwa tygodnie koszmaru. Nie wyobrażam sobie, jak silni powinni być bliscy tych osób, które znajdują się w więzieniach już od dłuższego czasu. U niektórych to już ponad rok. Ale jesteśmy mocni i damy radę. Silną osobą jest też nas syn i szczycimy się, że go mamy - powiedział Dzmitryj Pratasiewicz.
Dodał, że równie dumni są z Safiji - dziewczyny Ramana, która również została zatrzymana w porwanym samolocie. Jesteśmy też dumni z Siergieja Cichanouskiego oraz z ponad czterystu więźniów politycznych, którzy obecnie znajdują się w białoruskich więzieniach, którzy codziennie są torturowani i spędzają czas w męczarniach. I chcemy, by jak najwięcej osób na całym świecie wiedziało o tym, co się u nas dzieje. I wierzymy w to, że społeczność międzynarodowa zrozumie istotę tego, co się u nas dzieje, zrozumie istotę reżimu Łukaszenki - powiedział Dzmitryj Pratasiewicz.
Podkreślił, że będą się domagać nie tylko uwolnienia Ramana i Safiji, ale wszystkich więźniów politycznych.
Rodzice poinformowali, że nie mają kontaktu z synem, ani żadnych wiadomości od niego - poza opublikowanym przez władze nagraniem wideo. Wiedzą jedynie, że dwukrotnie spotkał się z synem adwokat. Rodzice nie znają też stanu zdrowia syna, dlatego z pomocą swojej córki, która mieszka na Białorusi złożyli na posterunku milicji wniosek o zbadanie Ramana w więzieniu. Nie mają jednak informacji, czy lekarz badał ich syna.