Maksim Znak prawdopodobnie został zatrzymany przez nieznanych mężczyzn w maskach i strojach cywilnych - poinformowała agencja Interfax, powołując się na jego współpracowników. Jest on członkiem prezydium opozycyjnej Rady Koordynacyjnej na Białorusi. Niezidentyfikowane osoby próbowały też dostać się do mieszkania noblistki Swiatłany Aleksijewicz.
Noblistka, która jest ostatnią przebywającą na Białorusi na wolności przedstawicielką prezydium opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, poinformowała, że otrzymywała telefony z nieznanych numerów.
Wcześniej w Mińsku zatrzymano prawnika i innego członka Rady Koordynacyjnej Maksima Znaka. Miał on powiedzieć przez telefon, że "prawdopodobnie ktoś do nas przyszedł", a następnie wysłał SMS-a o treści: "maski". Potem kontakt telefoniczny się urwał.
Z kolei w sztabie byłego kandydata opozycji na prezydenta Wiktara Babaryki odbyła się rewizja.
Szantażem zmuszono nas do wyjazdu z kraju, grożąc poważnymi zarzutami karnymi i wieloletnim więzieniem - mówią inni członkowie białoruskiej opozycyjnej Rady Koordynacyjnej Anton Radniankou i Iwan Kraucou.
Aktywiści we wtorek wjechali na Ukrainę. Miała być z nimi jedna z liderek opozycyjnej Rady Koordynacyjnej Maryja Kalesnikawa. Została jednak zatrzymana na granicy.
Po zatrzymaniu w Mińsku trojga opozycjonistów, byli godzinami przesłuchiwani. Przewożono ich skutych kajdankami, w czarnych workach na głowach. Wtedy postawiono ultimatum - wyjazd z kraju - albo poważne zarzuty. Mieli zabrać ze sobą Kalesnikawą, by - jak usłyszeli - złagodzić sytuację na Białorusi. W konwoju samochodów dowieziono nas na pas graniczny, wtedy pojawiła się Maryja - mówi Radniankou.
Krzyczała, że nigdzie nie pojedzie. Wzięła swój paszport i porwała na wiele drobnych kawałków. Potem otworzyła tylne okno w samochodzie, wydostała się z pojazdu i poszła w stronę białoruskiej granicy - dodał.
Wtedy została zatrzymana. W środę około godz. 14 pojawiła się informacja, że Maryja Kalesnikawa została aresztowana w Mińsku. Twierdzi tak jej ojciec.
Areszty, szantaże i przymusowy wywóz z kraju - tak prezydent Białorusi stara się zniszczyć kierownictwo opozycyjnej Rady Koordynacyjnej. Powstała ona po ostatnich wyborach prezydenckich na Białorusi - których wyników - podanych przez oficjalne władze, nie zaakceptowała cześć Białorusinów.
Białoruskie władze są bezlitosne. Posługują się również szantażem dotyczącym bliskich. Tak było w przypadku Swiatłany Cichanouskiej. Grożą też odpowiedzialnością karną.
Trzej Polacy zatrzymani i torturowani na Białorusi zamierzają walczyć o swoje prawa również w Mińsku. Ich pełnomocnik mecenas Tomasz Wiliński złoży zawiadomienie w tej sprawie również na Białorusi. O tej sprawie informowaliśmy w ostatni poniedziałek.
Śledztwo w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności Polaków ze szczególnym udręczeniem zostało już wszczęte przez Prokuraturę Krajową. Czynności w tej sprawie wykonuje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jak ustalił dziennikarz RMF FM, zawiadomienie złożone na Białorusi będzie poszerzone, ma dotyczyć również innych osób zatrzymanych i bitych przez funkcjonariuszy milicji i OMON-u.
Polacy zdają sobie sprawę z tego, że białoruski reżim zapewne uzna, że wszystkie działania służb były zgodne z tamtejszym prawem, że funkcjonariusze działali na polecenie swoich zwierzchników. Wychodzą jednak z założenia, że tortury i bicie do utraty przytomności nie mogą zostać przemilczane. Jak ujawniliśmy, udało się nawet zidentyfikować jedną z brutalnych funkcjonariuszek - milicjantka Karyna biła zatrzymanych kijem bejsbolowym.
Jak nieoficjalnie dowiedział się nasz reporter, zatrzymani Polacy: Kacper, Witold i Roland dostali symboliczne zadośćuczynienie na pokrycie kosztów leczenia z funduszu obywatelskiej inicjatywy, która powstała na Białorusi. Pieniądze trafiają do zatrzymanych m.in. na wsparcie psychologiczne czy pokrycie części kosztów pomocy prawnej.