"Informacja o planowanym zamachu na Łukaszenkę wygląda na prowokację służb specjalnych Rosji i Białorusi, w którą wciągnięto obywateli Białorusi i USA" – oświadczyła służba prasowa Swiatłany Cichanouskiej, byłej kandydatki w wyborach prezydenckich w tym kraju.
W sobotę Aleksandr Łukaszenka, białoruski Komitet Bezpieczeństwa Państwowego Białorusi oraz Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji, oświadczyli, że służby specjalne obu krajów udaremniły plany "zbrojnego przewrotu" i "fizycznej eksterminacji Łukaszenki i członków jego rodziny". W operacji o kryptonimie Cisza mieli uczestniczyć prawnik Juraś Ziankowicz, politolog Alaksandr Fiaduta i lider Białoruskiego Frontu Ludowego Ryhor Kastusiou.
FSB poinformowała z kolei o wspólnej z Komitetem Bezpieczeństwa Białorusi operacji specjalnej, w ramach której wykryto, że prawnik Juraś Ziankowicz i politolog Alaksandr Fiaduta "planowali przewrót wojskowy według scenariusza kolorowych rewolucji z zaangażowaniem miejscowych (białoruskich - red.) i ukraińskich nacjonalistów".
"(Planowali oni - red.) również fizyczną eliminację Alaksandra Łukaszenki" - czytamy w komunikacie FSB, cytowanym przez agencję TASS.
Według tego komunikatu, Ziankowicz przybył do Moskwy "po konsultacjach w USA i w Polsce w celu spotkania z przedstawicielami sił zbrojnych Białorusi, by przekonać ich do udziału w przewrocie".
"Spiskowcy zostali zatrzymani przez rosyjskie służby bezpieczeństwa i przekazani partnerom białoruskim" - podano.
FSB twierdzi, że zamach miał być przeprowadzony 9 maja, gdy obchodzony jest Dzień Zwycięstwa ZSRR w II wojnie światowej.
"Informacja upubliczniona 17 kwietnia przez organy państwowe i przez Łukaszenkę ma cechy prowokacji służb specjalnych Rosji i Białorusi" - napisano w oświadczeniu liderki białoruskiej opozycji, Swiatłany Cichanouskiej, która - zmuszona przez władze do opuszczenia kraju - przebywa obecnie na Litwie.
"Cichanouska jako lider ruchu demokratycznego opowiada się za rozwiązaniem kryzysu politycznego na Białorusi poprzez negocjacje i wolne uczciwe wybory" - podkreślono.
Białoruska telewizja ONT wyemitowała natomiast materiał, w którym o operacji specjalnej zatrzymania osób planujących zamach mówi szef KGB Iwan Cierciel.
"W jej rezultacie udokumentowano na wszystkich etapach i udaremniono działalność zorganizowanej grupy o charakterze terrorystycznym" - oświadczył Cierciel. Jej celem, powiedział, miał być "zbrojny bunt" i "fizyczna eliminacja prezydenta oraz członków jego rodziny".
Cierciel powiedział, że finalny etap operacji czyli zatrzymanie zaplanowano wspólnie z Rosjanami, gdy służby otrzymały informację, iż "Ziankowicz zamierzał przyjechać do Moskwy z USA przez terytorium Polski, by spotkać się z osobami, z którymi współdziałał".
FSB przekazała, że chodzi o art. 357 KK Białorusi - spisek lub inne działania w celu przejęcia władzy. Ten artykuł przewiduje karę od ośmiu lat więzienia do kary śmierci.
Autorzy reportażu w telewizji ONT podali jednak inną datę planowanego zamachu niż rosyjska FSB - czerwiec lub lipiec 2021 roku.
Według Łukaszenki decyzja o zamachu na jego życie zapadła w Waszyngtonie. Jego zdaniem "polecenie usunięcia prezydenta może zapaść tylko na szczeblu najwyższych władz politycznych".
Białoruskie media i niezależni eksperci analizując sobotnie rewelacje służb specjalnych, oceniają, że doszło do prowokacji, celem której jest m.in. dyskredytacja białoruskiej opozycji i uzasadnienie dalszych represji w kraju.
Internetowa gazeta "Nasza Niwa" oceniła, że "wykrywanie rzekomych spisków w celu uzasadnienia represji to metody stalinowskie".