W Luksemburgu dzisiaj pierwsze starcie: Polska kontra Komisja Europejska ws. Sądu Najwyższego. Rozprawa w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej rusza o godzinie 09:00. Nie będzie ona dotyczyć meritum sprawy, ale tego, czy tzw. środki tymczasowe, o których Trybunał zdecydował 19 października, utrzymać w takim zakresie, w jakim zostały zarządzone. Przypomnijmy: TSUE nakazał natychmiastowe zawieszenie przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym, odsyłających sędziów po 65. roku życia w stan spoczynku, i przywrócenie odesłanych w ten sposób w stan spoczynku sędziów do orzekania. Podczas dzisiejszej rozprawy w Luksemburgu nie obędzie się - jak donosi korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon - bez pytań o to, czy Polska wypełniła to postanowienie. Ze strony Komisji Europejskiej mogą więc pojawić się zapowiedzi, że będzie wnioskować o nałożenie na Polskę dziennych kar pieniężnych. W przypadku Puszczy Białowieskiej było to co najmniej 100 tysięcy euro za dzień zwłoki.
Rozprawa rozpocznie się o godz. 9 i potrwa kilka godzin. Będzie toczyć się przed Wielką Izbą, w której zasiada 15 sędziów. Wyznaczenie Wielkiej Izby ma podkreślić wagę sprawy. Jak powiedział RMF FM jeden z ekspertów, zdarza się dopiero trzeci raz w historii, aby Wielka Izba rozpatrywała sprawę środków tymczasowych - środki tymczasowe są bowiem kompetencją wiceprezesa TSUE. W Wielkiej Izbie zasiada prezes TSUE Koen Lenaerts oraz wiceprezes Rosario Silva de Lapuerta. Pierwszy raz Wielka Izba w składzie 13 sędziów zebrała się w 1994 roku, gdy chodziło o środki tymczasowe w sprawie "KE przeciwko Grecji". Chodziło wówczas o wstrzymanie greckiej decyzji wobec Macedonii.
Najpierw uzasadnienie wniosku o środki przedstawi pełnomocnik Komisji Europejskiej - będzie nim Karen Banks, zastępca dyrektora generalnego serwisu prawnego. Potem głos zabierze przedstawiciel Polski, czyli Bogusław Majczyna z MSZ. Następnie pytania zaczną zadawać sędziowie. Podczas rozprawy nie zapadną żadne decyzje.
Rozprawa będzie dotyczyć zastosowania środków tymczasowych wprowadzonych 19 października przez sędzię de Lapuertę. Chodzi o środki, które blokują ustawę o SN i nakazują przywrócenie do orzekania sędziów, którzy odeszli na wcześniejsze emerytury. Po wysłuchaniu stron - 15 sędziów, zapewne jeszcze przed przerwą świąteczną izba podejmie decyzję, czy środek zabezpieczający w tej formie z 19 października zostanie utrzymany aż do ostatecznego rozstrzygnięcia sporu w sprawie SN. Podczas rozprawy pojawi się jednak kwestia wykonania przez Polskę postanowienia TSUE.
Niektórzy uważają, że wezwanie sprawy do Wielkiej Izby to sygnał, że jest ona ważna i precedensowa. Inni - że chodzi o dodatkowe wzmocnienie autorytetu TSUE.
TSUE chce pokazać się jako instytucja wielka i poważna, chociaż traci ostatnio na autorytecie, coraz słabiej motywując swoje wyroki. Dlatego tak się rozdyma - mówi jeden z ekspertów w Brukseli.
Inni uważają, że dzisiejsza rozprawa to kwestia precedensowa, dlatego trzeba było podeprzeć się autorytetem Wielkiej Izby. Środki tymczasowe zarządzone wobec Polski 19 października idą jednak bardzo daleko, mają moc retroaktywną. A działania retroaktywne źle się kojarzą - mówi jeden z unijnych ekspertów.
Z wypowiedzi szefa polskiej dyplomacji Jacka Czaputowicza wynika, że Polska będzie kwestionować zakres postanowienia TSUE. Polska będzie dowodzić, że środki zarządzone przez de Lapuertę są zbyt daleko idące, ponieważ tego typu środek mógłby podlegać wykonaniu dopiero po ostatecznym wyroku TSUE stwierdzającym naruszenie unijnego prawa. Podobną argumentację słychać wśród niektórych unijnych prawników. Jeden z unijnych prawników zauważa ten sam problem, o czym pisała dziennikarka RMF FM.
Żądając powrotu do sytuacji sprzed 3 kwietnia, żąda się od Polski już teraz działań, które będzie musiała i wykonać, gdy Komisja Europejska wygra proces przed TUSE. To po co proces i ostateczny wyrok? - mówi prawnik.
Polska z pewnością poinformuje także o pracach nad nowelizacją ustawy o SN, która miałaby Polskę dostosować do wydanego postanowienia. Na razie jednak poza tym, że takie prace trwają, nie ma informacji o jakiś konkretach np. o projekcie ustawodawczym.
Komisja Europejska uważa, że postanowienie TSUE o środkach powinno być bezpośrednio prawem w Polsce, czyli popiera stanowisko w tej sprawie pierwszej prezes SN. Przedstawicielka KE stwierdzi natomiast, że polskie władze uważają, że aby wdrożyć postanowienie TSUE trzeba zmiany ustawy, jednocześnie wskazując, że zmiany ustawy nie ma.
Komisja Europejska poinformuje o stanowisku nowej KRS, która w swojej uchwale stwierdziła, że postanowienie TSUE nie nadaje się do samoistnego wykonania, i że bez zmiany ustawy nie ma powrotu do orzekania. Teoretycznie Komisja Europejska może już na tym etapie wnioskować o nałożenie na Polskę kar finansowych za brak wykonania postanowienia. Taka możliwość wnioskowania o kary na etapie "przed procesowym" została po raz pierwszy sformułowana w przypadku Puszczy Białowieskiej przez ówczesnego wiceprzewodniczącego TSUE Antonio Tizzano (słynna sprawa, gdy Tizzano podpowiadał to rozwiązanie przedstawicielce KE). Polska ma jednak czas do 19 listopada na przedstawienie pierwszego miesięcznego raportu na temat wykonania postanowienia, dlatego zdaniem rozmówców dziennikarki RMF FM. KE prawdopodobnie powstrzyma się z wnioskiem o kary o kilka dni.
KE stwierdzi natomiast, że zastrzega sobie prawo wniesienia do TSUE wniosku o nałożenie kar pieniężnych - powiedział jeden z rozmówców dziennikarki RMF FM. Groźba kar finansowych będzie już jednak bardzo realna.
Od wysłuchania do ogłoszenia ostatecznej decyzji mija zazwyczaj kilka tygodni. Ponieważ 21 grudnia zaczyna się w TSEU przerwa świąteczna, stąd wnioskuję, że postanowienie zostanie wydane wcześniej - mówi rozmówca RMF FM.
Po rozprawie sędziowie spotkają się na tajnej nardzie, która będzie się odbywać w języku francuskim, bez tłumaczy i bez świadków. Podstawą do dyskusji będzie tekst propozycji sędziego sprawozdawcy, czyli w tym wypadku wiceprzewodniczącej TSUE Rosario Silva de Lapuertę. Zazwyczaj decyzja podejmowana jest poprzez konsensus, ale gdyby były znaczne rozbieżności zdań, to odbywa się głosowanie. Jest to jednak bardzo rzadka sytuacja - wyjaśnia nasz rozmówca w TSUE.
Podczas rozpraw w TSUE stosowane są szczególe środki. Rejestrowanie dźwięku i obrazu w sali rozpraw jest możliwe wyłącznie przez kilka minut w trakcie wywołania sprawy (czyli na początku wysłuchania, kiedy sędziowie i rzecznik generalny zajmują miejsca, a sekretarz odczytuje numer sprawy). Po tym wstępie dziennikarze mogą pozostać na sali rozpraw, ale nie mogą się przemieszczać, robić zdjęć czy nagrywać. W ogóle zabronione jest na sali używanie telefonów komórkowych, laptopów lub innego sprzętu elektronicznego. Dziennikarze mogą jednak śledzić cały przebieg rozprawy w sali prasowej. Jednak i tam nie mogą niczego nagrywać, a jednie mogą sporządzać notatki.
(az)