Przed poznańskim sądem ruszył proces mężczyzny, który w zeszłym roku dwukrotnie uderzył przechodzącego tą samą ulicą 21-letniego Alberta. Po otrzymaniu dwóch mocnych ciosów, nieprzytomny upadł na ulicę. Chwilę później przejechał po nim samochód. Do zdarzenia doszło w dniu urodzin pokrzywdzonego mężczyzny. Lekarze długo walczyli o jego życie. Mężczyznę udało się uratować, ale jest częściowo sparaliżowany i wymaga codziennej rehabilitacji. Kobieta, która przejechała Alberta nie przyznaje się do winy.

Za to co się stało, chciałbym przeprosić przede wszystkim rodziców pana Alberta - mówił podczas pierwszej rozprawy oskarżony Krzysztof M. Prokurator stawia mu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Uderzał dwukrotnie, pozostawił na jezdni samego, widząc światła nadjeżdżającego samochodu. Co najmniej musiał przewidywać, że ten samochód przejedzie po pokrzywdzonym - mówił w rozmowie z dziennikarzami prok. Tomasz Jasiński z prokuratury okręgowej w Poznaniu. Oskarżonemu grozi nawet dożywocie.

Na ławie oskarżonych zasiadła też 38-latka kierująca autem. Kobieta odmówiła składania wyjaśnień i nie przyznała się do winy. Wcześniej zeznała, że była przekonana, że wjechała w dziurę. Tę wersję podważył jednak biegły, którego sąd w trakcie pierwszej rozprawy przesłuchiwał blisko godzinę. Jego opinia powstała na podstawie analizy monitoringu i eksperymentu procesowego.

Przed najechaniem na pieszego, leżącego na jezdni, można było rozpoznać, że to jest osoba, a nie jakaś bliżej niezidentyfikowana przeszkoda. Mechanizm najechania na ciało człowieka jest inny niż mechanizm wjechania w dziurę. - tłumaczył przed sądem biegły.

Nam jest bardzo ciężko, ale nie poddajemy się, będziemy walczyć dalej i będziemy chcieli, by sprawcy ponieśli konsekwencje. Nic jednak nie wróci zdrowia mojemu synowi, jego stan jest wegetatywny, lekarze mówią, że jest bardzo ciężki. - mówiła po rozprawie Ewelina Radomska, matka 21-letniego Alberta.

Jakieś odszkodowanie, renta. My potrzebujemy wsparcia, żeby nasz syn mógł godnie żyć. Żeby oni tak się z nami na jeden dzień zamienili, zobaczyli co trzeba przy nim robić - mówił o rehabilitacji swojego syna Przemysław Radomski. Znacznie utrudnia ją padaczka, która dała o sobie znać po urazie.

Krzysztof M. oskarżony o próbę zabójstwa z zamiarem ewentualnym był w przeszłości karany za pobicie i odsiadywał wyrok. Przez długi czas ukrywał się za granicą. Kolejną rozprawę w procesie przeciwko niemu, zaplanowano na grudzień.

(nm)