Małgorzata Manowska już oficjalnie I Prezesem Sądu Najwyższego. Przed południem wybrana przez prezydenta spośród piątki kandydatów prof. Manowska otrzymała z rąk Andrzeja Dudy nominację. Prezydent powołał też Michała Laskowskiego na Prezesa SN kierującego pracą Izby Karnej.
Jest to bardzo ważny moment również dla polskiego państwa, ponieważ Sąd Najwyższy odgrywa w Rzeczypospolitej Polskiej ogromnie ważną rolę jako jeden z najważniejszych elementów trzeciej władzy. Trzeciej władzy, którą są sądy i trybunały, a wśród nich SN obok TK i Naczelnego Sądu Administracyjnego - mówił Andrzej Duda.
Podkreślił również, że cieszy się z wyboru kandydatów. Cieszę się z tego wyboru i z tego momentu, kiedy Państwo obejmujecie swoje urzędy, nie tylko ze względu na to, że zapełnione zostają te bardzo ważne miejsca, jeżeli chodzi o zarządzanie tymi podmiotami jakimi jest SN i Izba Karna w SN, ale cieszę cię również z samego wyboru, z tego kto obejmuje te urzędy. Jesteście Państwo obydwoje sędziami od samego początku swojej kariery prawniczej - zaznaczył prezydent.
Po ślubowaniu Małgorzata Manowska natychmiast pojechała do sądu. Jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, przejmowanie urzędu wyglądało skromnie. Nową I Prezes bukietem kwiatów powitał pełniący do dziś jej obowiązki Aleksander Stępkowski. Pani prezes obiecała, że dołoży starań, by Sąd Najwyższy pozostał instytucją niezawisłą.
O pierwszych decyzjach nie chciała jeszcze mówić. Tomasz Skory zapytał jednak o zapowiedziany jeszcze w czasie kandydowania na stanowisko wniosek nie do trzech jak w styczniu, a do pięciu izb sądu ws. statusu sędziów, powołanych przez nową KRS. Na pewno nie będę sama podejmować takich decyzji. Jest Kolegium, są prezesi izb. Właśnie idę z nimi na spotkanie i wszystko będziemy uzgadniać wspólnie. Wszystkie tego typu decyzje, które ważą na autorytecie Sądu Najwyższego, muszą być uzgadniane i wypracowywane w ramach demokratycznej dyskusji - odpowiedziała Małgorzata Manowska.
Bardzo się cieszę, że całe swoje doświadczenie długoletnie sędziowskie i akademickie będę mogła poświęcić dla służby Sądowi Najwyższemu oraz dla jego pracowników - powiedziała I prezes SN.
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda zdecydował o powołaniu Małgorzaty Manowskiej na 6-letnią kadencję Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Wybór nowego I prezesa SN konieczny był z uwagi na zakończenie z końcem kwietnia kadencji Małgorzaty Gersdorf.
Manowska znalazła się w gronie 5 kandydatów wskazanych w sobotę - po długich i burzliwych obradach - przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN. Co ciekawe, uzyskała dwukrotnie niższą liczbę głosów od sędziego Włodzimierza Wróbla. Gdyby prezydent dochował dotychczasowego obyczaju, na czele Sądu Najwyższego stanąłby właśnie sędzia Wróbel, który uzyskał największe poparcie sędziów SN.
Decyzja Andrzeja Dudy o powołaniu na stanowisko I prezesa SN Małgorzaty Manowskiej jest więc sprzeczna z dotychczasowym obyczajem, ale nie jest zaskoczeniem. Sędzia Manowska uważana była za faworytkę do przejęcia stanowiska po prof. Małgorzacie Gersdorf.
Co więcej, na następczynię Gersdorf Manowska typowana była już dwa lata temu, w czasie kryzysu wokół Sądu Najwyższego, gdy rządzący usiłowali - bezskutecznie - odesłać ówczesną I prezes w stan spoczynku.
Jak zauważa ponadto dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, decyzja prezydenta może potwierdzać również dochodzące z obozu władzy głosy, że stanowisko I prezesa SN oddano ludziom Zbigniewa Ziobry - a właśnie za człowieka Ziobry uchodzi sędzia Małgorzata Manowska.