Marek Rosiak zginął także za mnie. Zginął, bo nienawiść, która opanowała człowieka, który stał się mordercą, skierowana została przeciwko jednej z formacji politycznych - oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński na zakończenie mszy żałobnej w intencji zastrzelonego w ubiegłym tygodniu działacza tej partii. Marek Rosiak został pochowany na Starym Cmentarzu w Łodzi.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, śmierć działacza PiS była być może "ceną jego życia". Była ceną tego, bym mógł dalej czynić to, co czynię, i uważam, iż czynić powinienem - służyć Polsce tak, jak rozumiem jej interesy - oświadczył.
Marek Rosiak był dobrym człowiekiem, był człowiekiem, który chciał służyć innym. (…) Dzielił losy swojego pokolenia. Tak się składa, że byliśmy niemal rówieśnikami, więc były to także losy mojego pokolenia. Losy pokolenia, któremu przyszło żyć przez wiele lat w komunizmie, działać w Solidarności, dożyć nowych czasów - mówił również prezes PiS. Dodał, że Rosiak należał też do tych, którym nowe czasy przyniosły wolność, ale przyniosły także bezrobocie i ból. Ból, którego było zbyt wiele.
Kaczyński mówił, że można było iść inną drogą, która by tego bólu społecznego przysporzyła znacznie mniej, a przysporzyła dużo więcej narodowych i indywidualnych sukcesów. (…) Ta droga została zakwestionowana przez dawną naszą formację, później przez Prawo i Sprawiedliwość i może właśnie to było źródło tego wybuchu. Podkreślił, że był to wybuch "socjotechniki nienawiści, która zaczęła być stosowana jako socjotechnika władzy". I jeśli można dziś o coś apelować, prosić, to o to, by ta socjotechnika, by ten sposób rządzenia został odrzucony, z całym zdecydowaniem, jednoznacznie, bez żadnych uników - podkreślił szef PiS.
Zabrakło słów "przepraszam" i "żałuję". Bez tych dwóch słów wszelkie gesty znaczą niewiele - mówił podczas mszy żałobnej europoseł Janusz Wojciechowski. To w jego biurze Marek Rosiak pracował jako asystent. Jest jeszcze czas, żeby te słowa zostały powiedziane przez tych, którzy powinni je powiedzieć - w imię sprawiedliwości i prawdy o tym, co zdarzyło się w Łodzi, i w imię tego, żeby otworzyć drogę do prawdziwego pojednania - podkreślił Wojciechowski.
Śmierć Marka Rosiaka przyszła tak nagle, że stajemy wobec niej w niedowierzaniu, w osłupieniu. Stawiamy sobie pytanie, jak to się mogło stać, że ten człowiek, tak serdeczny i ciepły, człowiek wielkiego serca, dobroci i miłości do ludzi, zginął w niepojętym akcie politycznej nienawiści - mówił europoseł.
Jego zdaniem, nienawiść mordercy była adresowana do PiS: To była nienawiść do znaku, pod którym pracował Marek Rosiak - Prawa i Sprawiedliwości - i ludzi z tym znakiem związanych. Ziarno nienawiści wydało krwawy, tragiczny plon. (…) Złe słowa rzucone gdzieś w przestrzeni odbiły się, zamieniły w kule i ugodziły Marka Rosiaka śmiertelnym rykoszetem.
Przed rozpoczęciem mszy Rosiak odznaczony został pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - za wybitne osiągnięcia w działalności zawodowej i społecznej podejmowane w służbie państwu i społeczeństwu. Z rąk prezydenta Komorowskiego odznaczenie odebrała wdowa po Marku Rosiaku.
Do łódzkiej archikatedry przybyli także szefowie klubów PO - Tomasz Tomczykiewicz, PiS - Mariusz Błaszczak, PSL - Stanisław Żelichowski oraz SLD - Grzegorz Napieralski. Było wielu parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, którzy przyjechali do Łodzi z Warszawy specjalnymi autokarami - m.in. europoseł PiS Janusz Wojciechowski, wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński, Antoni Macierewicz, Beata Kempa, Jolanta Szczypińska. W uroczystościach uczestniczył też m.in. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, a także posłowie innych ugrupowań, łódzcy działacze PiS oraz władze miasta i województwa.
Ta tragiczna śmierć pokazuje, jak daleko jesteśmy jeszcze od wzorców szacunku i miłości względem każdego człowieka, jakie podpowiada humanizm i Ewangelia Chrystusowa - napisał w liście do wdowy po Marku Rosiaku przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik. List odczytał podczas mszy żałobnej w intencji Rosiaka zabitego w ubiegłym tygodniu w łódzkim biurze PiS proboszcz łódzkiej bazyliki Archikatedralnej ks. Ireneusz Kulesza. Abp Michalik złożył wyrazy współczucia wdowie po Rosiaku - Halinie Rosiak.
Podczas mszy odczytano też list metropolity łódzkiego abp Władysław Ziółka. Proszę o to, by ta tragiczna śmierć pogodziła nasze sumienia i pomogła nam wyjść z duchowego chaosu, zagubienia i zamętu, w czym zdaje się pogrążać nasza ojczyzna - napisał metropolita łódzki.
Po zakończeniu mszy kondukt pogrzebowy z trumną Rosiaka wyruszył sprzed łódzkiej archikatedry na zabytkowy Stary Cmentarz przy ul. Ogrodowej, gdzie działacz PiS został pochowany.
Na czas uroczystości pogrzebowych zmieniona została organizacja ruchu na ulicach wokół łódzkiej katedry i w okolicach cmentarza przy ul. Ogrodowej. W czasie przejazdu konduktu żałobnego z ruchu wyłączona była ulica Piotrkowska i czasowo przylegające do niej ulice. Uroczystości zabezpieczały policja, BOR i straż miejska.