Maleńki Wojtuś, bohater telewizyjnego cyklu "Moje 600 gramów szczęścia", który urodził się w 31. tygodniu ciąży i ważył nieco ponad kilogram wychodzi dziś z krakowskiego Szpitala Ginekologicznego-Położniczego Ujastek. Spędził tam przeszło dwa miesiące. Rodzice nazwali go "Małym Herkulesem", bo dzielnie walczył o życie - przez kilka tygodni oddychały za niego maszyny.

Maleńki Wojtuś, bohater telewizyjnego cyklu "Moje 600 gramów szczęścia", który urodził się w 31. tygodniu ciąży i ważył nieco ponad kilogram wychodzi dziś z krakowskiego Szpitala Ginekologicznego-Położniczego Ujastek. Spędził tam przeszło dwa miesiące. Rodzice nazwali go "Małym Herkulesem", bo dzielnie walczył o życie - przez kilka tygodni oddychały za niego maszyny.
Mały Wojtuś z mamą /Dominika Panek /RMF FM

Dziś Wojtuś waży już ponad 3 kilogramy i ciągle rośnie. Mimo że kolejne dni spędzi już w swoim własnym łóżeczku, na odwiedziny bliskich maluch będzie musiał jeszcze poczekać.

Wizytę rodziny niestety musimy przełożyć na później, bo Wojtuś jest wcześniakiem i ma zakaz odwiedzin. Wojtka dopadł katar, więc ten dzień wypisu się przesunął. Są oczywiście emocje i strach przed nieznanym. To jest trzecie podejście do wypisu - mówili dziś tuż przed wyjściem ze szpitala Anna Wolak i Rafał Kurantowski, rodzice Wojtusia.

Wojtuś przyszedł na świat 25 lipca 2015 r. Urodził się w dniu imienin swojej mamy. I dzień po śmierci swojej babci. Ważył zaledwie 1100 gramów.

Tuż po urodzeniu był reanimowany przez 7 minut. Zanim zaczął oddychać, trzykrotnie podawano mu adrenalinę. Szanse, że przeżyje, były znikome. Babcia bardzo czekała na urodzenie Wojtusia. Niestety nie dożyła tego dnia. Te 7 minut niedotlenienia Wojtka tuż po urodzeniu tłumaczymy sobie tym, że babcia musiała się z nim zobaczyć - mówi Rafał Kurnatowski, ojciec chłopca.

Po siedmiu minutach reanimacji Wojtek został wybudzony przez personel szpitala Ujastek w Krakowie. Był to jednak dopiero początek dramatycznych zmagań o życie i zdrowie chłopca. Kolejne, długie tygodnie Wojtuś spędził w inkubatorze. Jego walka i późniejsze osiągnięcia spowodowały, że rodzice nazywają go "Małym Herkuleskiem".

Dziś - po ponad dwóch miesiącach spędzonych na oddziale neonatologicznym - chłopiec wychodzi do domu. To ważny dzień w życiu całej rodziny i kolejny dowód na to, że dzięki postępom w medycynie, nawet tak kruche wcześniaki mają szansę na życie.

Wojtuś waży w tej chwili 3 kg 300 gramów, czyli tak naprawdę potroił swoją wagę. Od kilkudziesięciu dni oddycha już samodzielnie, ładnie przybywa na wadze i ładnie zjada - mówi dr Beata Rzepecka-Węglarz, ordynator Oddziału Neonatologicznego Szpitala Ginekologiczno-Położniczego Ujastek w Krakowie.

Jaką drogę przeszedł Wojtuś i jego rodzice, aby cała trójka mogła cieszyć się tym przełomowym, radosnym dniem? Można się o tym przekonać, oglądając dokumentalny cykl "Moje 600 gramów szczęścia" emitowany codziennie, od poniedziałku do piątku, na antenie TVP2. Serial opowiada o losach Wojtka, a także innych małych pacjentów szpitala Ujastek. Kamera towarzyszy im od samego początku, od pobytu na oddziale intensywnej terapii, aż do momentu wyjścia ze szpitala i pierwszych tygodni życia rodziny poza oddziałem. "Moje 600 gramów szczęścia" to cykl o nadziei i miłości. O walce ze zwątpieniem, oddaniu, determinacji, przyjaźni i ludzkiej solidarności w najtrudniejszych chwilach.

(mal)