Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała odwołanie od decyzji sądu, który uchylił jej decyzję o zakazie organizacji Marszu Niepodległości. Jednocześnie minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński zapewnia, że 11 listopada na marszu organizowanym przez rząd będzie bezpiecznie.

Będziemy się odwoływać, składamy apelację - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, odnosząc się do wczorajszej decyzji warszawskiego sądu okręgowego, który uchylił decyzję o zakazie organizacji Marszu Niepodległości.

Uważam, że przepis, który pozwala na prewencyjny zakaz, jest martwy - powiedziała prezydent stolicy.

Nowym argumentem w odwołaniu będzie użycie Żandarmerii Wojskowej. Zdaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz to dowód na to, że  władze centralne same obawiają się o bezpieczeństwo podczas marszu lub marszów - jeśli będą dwa - prezydencki i  narodowców. Mimo porozumienia MSWiA ze związkami zawodowymi policjantów, nie ma gwarancji, że będzie bezpiecznie.

Policjanci nie wiemy, w jakim zakresie wrócą do pracy. Administracja państwowa zdaje sobie sprawę, że sytuacja była niedobra, bo nie byłoby tych dodatkowych zabezpieczeń - mówiła prezydent Warszawy.

Gronkiewicz Waltz dodaje, że składając apelację nie zastanawia się, czy jej decyzja ułatwia, czy utrudnia organizację Marszu Państwowego. Jej zdanie, to  przepisy PiS-u wprowadziły chaos i nie wiadomo, kto ma pierwszeństwo w organizacji marszu.

To już nie będzie odpowiedzialność miasta. Miasto próbowało, zakazało, ale przegrało w sądzie - przekonuje prezydent stolicy.

Szef MSWiA Joachim Brudziński zapewnił natomiast, że na marszu - organizowanym 11 listopada w Warszawie przez rząd pod patronatem prezydenta - będzie bezpiecznie.

Na marsz wybiera się - co już wcześniej zapowiedział - Paweł Kukiz. Obiecał, że jeśli będzie prezydent Andrzej Duda, on również się pojawi. Na Marszu Państwowym nie będzie lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który zamiast obchodów w Warszawie wybrał te w Wierzchosławicach. Marsz bojkotuje Nowoczesna, a także Platforma Obywatelska. Wielu polityków PO zamiast marszu z Andrzejem Dudą zapewne wybierze świętowanie z Donaldem Tuskiem, który będzie w niedzielę w Warszawie i pojawi się m.in przed Grobem Nieznanego Żołnierza.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zakazał w środę organizacji 11 listopada w stolicy Marszu Niepodległości - wśród jego organizatorów są Młodzież Wszechpolska, ONR i Ruch Narodowy.

Następnie w tym samym dniu prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki ustalili, że 11 listopada w Warszawie zostanie zorganizowany "wspólny biało-czerwony marsz"; marsz będzie miał charakter uroczystości państwowej, organizowany będzie przez rząd, a objęty patronatem przez prezydenta; marsz ma się rozpocząć o godz. 15 na rondzie Dmowskiego, jego trasa pokrywać ma się z trasą Marszu Niepodległości.

W czwartek rano organizatorzy Marszu Niepodległości odwołali się do sądu od decyzji prezydent Warszawy o zakazie organizacji tego marszu, a wieczorem tego dnia Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił tę decyzję. Pełnomocnik prezydent stolicy mec. Antoni Kania-Sieniawski powiedział PAP, że ratusz złoży zażalenie na postanowienie sądu na co ma 24 godziny.

 (j.)