"Budżet nie jest z gumy. Tym bardziej, że są to potańcówki w okresie od sierpnia do października, kiedy będzie w największym stopniu najgorętsza kampania wyborcza. Może to świadczyć, że nie jest to dobra wola, a tylko chęć przypodobania się pewnym grupom społecznym, przede wszystkim mieszkańcom wsi" - powiedział prof. Sławomir Kalinowski, ekonomista z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk. W radiu RMF24 ekspert skomentował Program Potańcówki Wiejskie, gdzie organizatorzy wiejskich zabaw będą mogli dostać nawet 10 tys. złotych bezzwrotnego publicznego dofinansowania.
Program Potańcówki Wiejskie to inicjatywa Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi, w której m.in. Koła Gospodyń Wiejskich czy Ochotnicze Straże Pożarne mogą się ubiegać o dofinansowanie na zabawy wiejskie. Maksymalna kwota takiego dofinansowania to 10 tys. złotych. Nabór wniosków rusza od 22 maja. Potańcówki trzeba będzie zorganizować od sierpnia do października 2023 roku.
Na pytanie dziennikarza o to, czy rządzący tymi działaniami mogą zdobyć poparcie na wsiach i w mniejszych miejscowościach, odpowiedział: Ja myślę, że tu jest kilka płaszczyzn zachęcania czy może właśnie dążenia do tego, żeby wieś poparła rządzących. Między innymi właśnie takie formy dawania środków pieniężnych, dosypywania pieniędzy, jakąś część osób przekona. Pytanie, czy to jest faktycznie ta grupa, która dotychczas nie głosowała na rządzącą partię. Podejrzewam, że to jest właśnie ta grupa, która dotychczas głosowała, ale niestety rządzący myślą tutaj bardzo krótkookresowo, tylko tu i teraz. Nie myślą w perspektywie długoterminowej i nie szukają rozwiązań strukturalnych, które są pewnie o wiele trudniejsze.
Prof. Sławomir Kalinowski zauważył, że wieś nie jest już rolnicza i partia musi szukać innych sposobów, by uzyskać wyborców na wsi:
PiS wie, że wieś nie jest rolnicza, że wieś jest już usługowa, produkcyjna. Mieszkańcy wsi tylko w dziesięciu procentach pracują w rolnictwie, więc wie, że każda inna pomoc, inne działanie, dosypanie pieniędzy może pomóc, by utrzymać poparcie na wsi.
Krzysztof Urbaniak zapytał swojego gościa o to, jakich propozycji od partii rządzącej brakuje. Ekonomista odpowiedział, że brakuje długoterminowych propozycji dla rozwoju rolnictwa i działań okołorolniczych:
Jak to się mówi w nauce, wielofunkcyjny rozwój obszarów wiejskich, czyli poszukiwanie innych miejsc prac pozarolniczych. Jeśli zdajemy sobie sprawę, że ponad 50 proc. gospodarstw rolnych ma do 5 hektarów, a średnia powierzchnia jest nieco ponad 11 hektarów, to widzimy, że ta wieś musi odchodzić od rolnictwa na rzecz większych przedsiębiorstw rolnych, bo tylko one mają rację bytu. Jeśli myślimy towarowo i rynkowo, to te mniejsze gospodarstwa oczywiście mają rację bytu, ale musimy myśleć, jak je reformować, jak strukturalnie działać. Tak, żeby te gospodarstwa albo trafiały w nisze, albo te osoby, które mają te gospodarstwa rolne, żeby mogły znaleźć pracę poza rolnictwem, w usługach, w przemyśle też rolno-spożywczym, ale bardziej w gospodarce żywnościowej.
Ekspert podkreślił, że jednym z rozwiązań może być lepsza komunikacja między wsią a miastem. Jedna czwarta wsi w ogóle nie jest skomunikowana z większym miastem. (...) Myślę, że wykluczenie transportowe może lada moment się pojawić, a przypomnę, że w ostatnich latach rokrocznie spada liczba (...) tak zwanych PKS i komunikacji autobusowej.
Prof. Sławomir Kalinowski zapytany o to, czy mieszkańcy wsi zadecydują o wynikach wyborów odpowiedział: Myślę, że będą kluczowe, bo musimy sobie zdać sprawę, że 40 procent obywateli mieszka na wsi. Oczywiście musimy sobie zdać sprawę, że dzisiejsza wieś jest bardzo zróżnicowana. Wieś wokół dużych miast najczęściej głosuje tak, jak te duże miasta, bo mieszkańcy tej wsi często pracują w dużych miastach. Ale jest też wieś peryferyjna, oddalona od dużych miast, która ma duże potrzeby, duże deprecjacje tych potrzeb. Czy nawet nie deprecjacja, a bardziej, że te potrzeby nie są realizowane w wystarczający sposób. I ta wieś na pewno będzie decydowała o tym, jakie będą wyniki wyborów.
Ale pytanie, kto pójdzie do tych wyborów. (...O Każdy przecież widzi, ceny rosną, nasze możliwości finansowe są coraz mniejsze i myślę, że jednak w dużej mierze głosuje się portfelem i zasobnością, możliwościami realizacji potrzeby tu i teraz. To jest niestety problem. Każdy z nas myśli o zaspokojeniu potrzeb dzisiaj, nie jutro, pojutrze, nie przez nasze dzieci, nasze wnuki, tylko przez nas dzisiaj - dodał.
Opracowanie: Wiktoria Urban