To, co Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało w niedzielę w Przysusze, to w dużej mierze program tej partii z 2014 roku, w 90 procentach niezrealizowany – ocenił lider AgroUnii Michał Kołodziejczak w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24. „To był stek kłamstw” – dodał. Polityków PiS nazwał też „śmierdzącymi leniami” i zarzucił brak działań, które zapobiegałyby sprowadzaniu do Polski zboża gorszej jakości z Ukrainy.
Premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawili w niedzielę podczas Zgromadzenia Polskiej Wsi w Przysusze (woj. mazowieckie) program dla rolnictwa. Chcemy, by poziom życia na wsi czy w małym mieście był taki jak w centrum Warszawy - mówił Kaczyński.
Prezentacji przysłuchiwali się działacze AgroUnii, którzy w pewnym momencie wyrzucili przez okno telewizor, gdzie włączona była transmisja z obrad w Przysusze.
Lider AgroUnii tłumaczył w rozmowie z RMF24, że ten gest to był "pewien symbol odcięcia się od tego, co mówi Prawo i Sprawiedliwość o polskiej wsi". To był stek kłamstw - ocenił Kołodziejczak.
Według niego to, co liderzy PiS zaprezentowali w niedzielę w Przysusze, to w dużej części ich stary program z 2014 roku, w 90 procentach niezrealizowany. Teraz mówią, że znów będą to robić. Mówią o kodeksie rolnym, który będzie wprowadzony dla rolników. Najpierw powinni wprowadzić kodeks dla siebie, żeby przestrzegali tego, co mówią, żeby dotrzymali słowa - podkreślał Michał Kołodziejczak.
Wyraził też pogląd, że rządzącym pomyliły się cele dotyczące polskiej wsi i polskiego rolnictwa. Głównym celem ma być produkcja żywności i zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego Polakom, którego dziś w dużej mierze nie ma, a dla nich celem jest taka pozornie zadowolona wieś, która ma przynieść im głosy - powiedział lider AgroUnii.
W dalszej części programu Tomasz Weryński zapytał Michała Kołodziejczaka o ukraińskie zboże, które trafia do Polski. Jak twierdzi AgroUnia - jest tańsze, lecz gorszej jakości niż polskie.
Kołodziejczak relacjonował, iż wiedzę na ten temat czerpie m.in. z portali ukraińskich. "W informacji z 17 listopada możemy przeczytać, że do Polski przyjechało około 500 wagonów zboża, które miało wrócić na Ukrainę, ale w międzyczasie zostały zorganizowane dokumenty, które spowodowały, że jeżeli to zboże nie odpowiada jakością i nie można go tutaj rozładować w ten sposób, to można przerobić dokumenty na tzw. zboże techniczne, do palenia. Ono później zostaje wprowadzone na rynek, a już tutaj niektórzy cwaniacy w Polsce potrafią zmienić dokumenty i wprowadzić je jako zboże spożywcze" - mówił lider AgroUnii.
Jak dodał, takie informacje uzyskał ponadto niedawno od wojewody lubelskiego Lecha Sprawki. "To jest informacja powszechnie znana w środowisku" - przekonywał działacz i zarzucił rządowi Mateusza Morawieckiego, że nie chce z tym nic zrobić.
W jego ocenie, politycy PiS, którzy powinni walczyć z tym procederem, to "śmierdzące lenie". "Nie chcą wziąć się do pracy" - stwierdził Kołodziejczak.
Zarzucił przy tym Prawu i Sprawiedliwości, że odcina jego ugrupowanie od mediów. Jak mówił, kilka miesięcy temu wsparcie zaoferował mu Adam Hofman, były rzecznik PiS, obecnie współwłaściciel firmy doradczej. "Adam Hofman powiedział: panie Kołodziejczak, możemy panu pomóc - w dostępie do mediów, ale musi pan być posłuszny nam. Adam Hofman zapewnił, że naprawi (nasze) stosunki z PiS" - relacjonował lider AgroUnii.
Jak dodał, nie przystał na ofertę byłego rzecznika PiS. "Wyrzuciłem tego człowieka z mieszkania i wie pan, co później się stało? (Powstała) masa artykułów szkalujących AgroUnię, fejków, które nie wiadomo skąd się wzięły" - przekonywał Kołodziejczak.
Według niego, także wtedy pojawiły się zarzuty, że AgroUnia to "agentura rosyjska".
Kołodziejczak zapewnił, że nie widzi obecnie możliwości współpracy z Rosją. "Dziś nie ma w ogóle takiego pomysłu, żeby z Rosją budować jakieś relacje handlowe. Dziś z Rosją trzeba jak najszybciej wygrać wojnę, oni muszą przystać na wszystkie warunki, które postawi im Unia Europejska, m.in. Polska. Dziś nie ma w ogóle dyskusji jak z tymi bandytami rozmawiać, jak budować handel, bo jak możemy dziś myśleć o handlu z oprawcami?" - dziwił się Kołodziejczak.
Pytany o zarzuty o bycie "agenturą rosyjską", działacz przekonywał, że "jako jeden z pierwszych polityków w Polsce" wystąpił do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o "ochronę kontrwywiadowczą". "O sprawdzenie mnie i mojego środowiska, czy tutaj przypadkiem ktoś z Rosji się nie kręci i nie daje powodów, żeby mówić takie rzeczy, bo nie ma takich osób" - zapewnił Kołodziejczak.
Dodał, że nigdy nie dał nikomu powodów do formułowania tego typu podejrzeń.
Tomasz Weryński zapytał też o plany AgroUnii dotyczące przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. "Dziś jesteśmy skoncentrowani na budowie własnych list wyborczych" - powiedział Kołodziejczak. Wyraził przekonanie, że jego formacji uda się zebrać zarówno wystarczającą liczbę kandydatów, jak i podpisów potrzebnych do zarejestrowania list wyborczych.