"Debatę można przegrać w dowolnym momencie, ale wygrać tylko w ciągu pierwszych 30 minut" - mówi Ron Klain ze sztabu wyborczego Joe Bidena. W nocy z czwartku na piątek w CNN, jedna z najważniejszych debat wyborczych w historii. Naprzeciwko siebie staną urzędujący prezydent USA Joe Biden i Donald Trump. A wynik tego starcia może zdecydować o losach nie tylko Ameryki, ale i świata.

Debata odbędzie się na cztery miesiące przed samymi wyborami, co uczyni ją najwcześniej zorganizowanym starciem tego typu. Komentatorzy nie mają wątpliwości - to jeden z najważniejszych momentów w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych.

Jak informuje CNN, demokratom "desperacko zależy" na tym, by 81-letni Biden pokazał bystrość i witalność, co może chociaż trochę uciszyć jego krytyków, zarzucających prezydentowi, że jest za stary by rządzić mocarstwem. Z kolei republikanie będą obawiać się o postawę Trumpa, który czasem bywa nieokiełznany w swoich publicznych wystąpieniach. Sam Biden zresztą używa często tego argumentu, mówiąc o swoim konkurencie, że "jest zbyt szalony, by być prezydentem".

Będą się spierać. Każdy ma asa w rękawie

Analitycy amerykańskiej sceny politycznej przewidują już, jakie tematy na pewno pojawiają się w trakcie debaty. Biden uderzy w Trumpa kwestią aborcji - to jeden z niewielu obszarów, informuje CNN, w którym ma przewagę nad byłym prezydentem. Biden jednoznacznie opowiada się za aborcją i doprowadzeniem do sytuacji, w której zabiegi są możliwe do wykonania w całym kraju. Dwa lata temu zdominowany przez konserwatystów Sąd Najwyższy USA uchylił wyrok w w sprawie Roe przeciwko Wade z 1973 roku, co umożliwiło poszczególnym stanom podejmowanie samodzielnych decyzji na temat prawa do terminacji ciąży. Orzeczenie SN wywołało falę protestów w Ameryce.

Trump z kolei ma postawić na przedstawienie Ameryki, jako kraju, który pod rządami Bidena ogarnął chaos - niekontrolowana migracja, szalejąca przestępczość i kulejąca gospodarka.

Ten dystopijny obraz Stanów Zjednoczonych, jeżeli Trump faktycznie zdecyduje się na taką narrację, może wyglądać o tyle komicznie, że były prezydent został właśnie skazany w Nowym Jorku w sprawie fałszowania dokumentacji finansowej swojego budżetu kampanijnego, by ukryć swoje relacje z aktorką filmów dla dorosłych...

Cel nadrzędny - uniknąć gaf

Wystąpienia publiczne obu polityków stały się pożywką dla twórców memów i komentatorów politycznych, którzy czasem łapią się za głowy, gdy Biden myli Ukrainę z Irakiem, a Trump wypowiada kolejne sprzeczne opinie na temat Rosji i NATO.

Kwestia wieku Joe Bidena (niestety często dającego o sobie znać) stała się wodą na młyn dla jego przeciwników. Trump... No cóż, najlepiej, gdyby czytał z kartki...

Niech o tym, jakim poważaniem na scenie politycznej cieszy się były prezydent, świadczą słowa jego własnego doradcy. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za czasów administracji Donalda Trumpa, John Bolton, przyznaje w rozmowie z "The Telegraph": Trump to nie Juliusz Cezar. On jest zbyt głupi, by zmienić Amerykę w dyktaturę. Na litość boską! On nie ma mózgu!

Bolton zresztą dodał, że fakt, iż Trump wycofał się ze swoich deklaracji o wyprowadzeniu USA z NATO, nie oznacza prawie nic. Trump, gdy ma jakiś pomysł, wraca do niego raz po raz, potem się rozprasza, zapomina, ale w końcu do niego wraca i działa. Dlatego opuszczenie NATO jest realną możliwością - mówił były doradca.

CNN przypomina przebieg poprzednich debat prezydenckich i zaskakujących detali, które czasem całkowicie odwracały losy wyborów. Teatralne westchnienie Ala Gore’a w 2000 r. i George H.W. Bush zerkający nerwowo na zegarek w roku 1992 roku, to jedne z najbardziej jaskrawych przykładów gaf, które stały się symbolami przegranych kampanii. Dziś sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo nie dość, że każdy ruch kandydatów śledzić będą dziesiątki kamer, to media społecznościowe przekażą i wyolbrzymią absolutnie każde niedociągnięcie.

Aż poleje się krew

Na czele sztabu Joe Bidena stoi Ron Klain, który od lat przygotowuje demokratycznych kandydatów do prezydenckich debat. W obozie demokratów oczekuje się, że Biden spróbuje od razu przejąć inicjatywę. I niewykluczone, że zrobi to ostro, a nawet brutalnie.

Urzędujący prezydent już zasygnalizował, że kończy z wizerunkiem "miłego wujka". W ostatnich wypowiedziach nazywa Trumpa "przestępcą", zbyt lekkomyślnym i niebezpiecznym, by ponownie wpuścić go do Białego Domu.

Jak informuje CNN, Biden ma być też przygotowany na najgorsze, czyli pytania o wiek i sprawy rodzinne. Przypomnijmy, że sąd skazał syna prezydenta Huntera Bidena za nielegalne posiadanie broni.

Trump przystąpi do debaty z nieco innej pozycji. Kandydat republikanów nie brał udziału w żadnym starciu z kontrkandydatami w prawyborach. Z drugiej strony - podkreślają amerykańskie media - były prezydent ma bardzo jasno wytyczone kierunki ataku na swojego głównego adwersarza z demokratów.

Trump nie będzie brał jeńców, skoro w rozmowach o debacie już zdążył stwierdzić, że "Biden zostanie naćpany narkotykami" i zasugerował, że jego przeciwnik ledwo jest w stanie wstać z łóżka i nawet nie potrafi dokończyć rozpoczętego zdania...

O ile ten styl uprawiania polityki byłby nie do pomyślenia lata temu, o tyle dziś nikogo już nie dziwi. Taki jest Donald Trump, takie słowa wypowiadał, kiedy był prezydentem i taka taktyka przyniosła mu dużą popularność.

Debata Biden-Trump o 3 w nocy polskiego czasu. To wydarzenie, które będzie fascynujące dla medioznawców, dziennikarzy i wyborców. Ale jeden drobny błąd, jeden niedopięty guzik, czy jeden lapsus językowy mogą spowodować, że świat w listopadzie - po wyborach prezydenckich w USA - zmieni się nie do poznania.