Urząd Ochrony Danych Osobowych wysłał do Ministerstwa Zdrowia wezwanie do złożenia wyjaśnień w sprawie działań Adama Niedzielskiego - ustalili dziennikarze RMF FM. Chodzi o ujawnienie danych dotyczących tego, jakie leki przepisywał sobie krytykujący ministra lekarz. We wtorek premier Mateusz Morawiecki zdymisjonował Adama Niedzielskiego - zastąpi go posłanka Prawa i Sprawiedliwości Katarzyna Sójka.
Jak dowiedzieli się reporterzy RMF FM, Urząd Ochrony Danych Osobowych oczekuje od resortu formalnych wyjaśnień dotyczących tego, w jaki sposób Adam Niedzielski wszedł w posiadanie informacji o tym, jakie leki przepisał sobie krytycznie wypowiadający się na temat wprowadzonych przez niego zmian lekarz.
UODO chce też sprawdzić, czy dochowane zostały procedury. Posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński po kontroli w resorcie ujawnili, że Niedzielski otrzymał wrażliwe dane na WhatsAppa, a nie na zabezpieczoną skrzynkę.
Urząd ma też zapytać, dlaczego ministerstwo nie złożyło zawiadomienia ws. złamania procedur.
Odwołanemu ministrowi zdrowia, którego nie chroni immunitet, grożą nawet 2 lata więzienia. Ministerstwu - za brak procedur - grozi nawet 100 tysięcy złotych kary.
O wyjaśnienia zachowania Adama Niedzielskiego zwrócił się do resortu zdrowia również Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. Jego biuro opublikowało treść pisma w tej sprawie, datowanego na 8 sierpnia.
"Zwracam się do Pana Ministra z uprzejmą prośbą o udzielenie wyjaśnień w tej sprawie, a zwłaszcza o wskazanie podstawy prawnej udostępnienia danych osobowych lekarza wraz z informacją o rodzaju leków, które zaordynował on sobie poprzez wystawienie recepty" - napisał RPO.
2 sierpnia weszły w życie przepisy, które ograniczają zdalne wystawianie recept na środki odurzające i psychotropowe. Wypisaniu takich leków musi towarzyszyć badanie i ocena wpływu leku na pacjenta. Zmiana wywołała problemy, które dotknęły m.in. pacjentów hospicjów, a także poradni ortopedycznych, onkologicznych czy neurologicznych.
Adam Niedzielski zarzucił w miniony piątek kłamstwo lekarzowi z Poznania, który w wypowiedzi dla TVN mówił o problemach z wystawianiem recept. "Lekarz Piotr Pisula, szpital miejski w Poznaniu, wczoraj w Faktach TVN: 'żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty'. Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś" - napisał.
W wywiadzie dla serwisu Rynek Zdrowia lekarz Piotr Pisula odniósł się do tłumaczenia przedstawionego przez Niedzielskiego. Minister próbuje mi zarzucić kłamstwo, ale zrobił to nieudolnie. Mowa była o pacjentach wychodzących z oddziałów, którym nie można było wystawić leków przeciwbólowych, ale jako przykład tego kłamstwa podaje to, że ja sobie mogłem sam wystawić lek. To nie ma związku ze sobą - stwierdził medyk. Zaprzeczył też sugestiom, by "testował system". To była recepta dla mnie. Potrzebuję leków przeciwbólowych - przyznał.
W oświadczeniu z 5 sierpnia Niedzielski stwierdził, że teza o naruszeniu przez niego prawa jest nieprawdziwa. Tłumaczył swoje zachowanie chęcią obrony dobrego imienia resortu i interesu pacjentów.
"Nikt nie miał wglądu w dane zapisane na koncie wskazanego lekarza i nikt w to konto nie ingerował. Tym samym nie doszło do naruszenia jakichkolwiek przepisów" - przekonywał Niedzielski.
Napisał, że na podstawie ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia jest uprawniony do dostępu do informacji o wystawionych przez daną osobę receptach pro auctore. Zaznaczył jednocześnie, że nie odbywa się on przez indywidualne konto lekarza czy pacjenta.