Po tym jak Rada Liderów Konfederacji zapowiedziała wczoraj, że kandydatem tego ugrupowania w wyborach prezydenckich będzie Sławomir Mentzen, wyraźnie zaczęła się formować lista kandydatów w majowym głosowaniu. Brak tylko jasnego wskazania kandydatów PiS i Lewicy.

W ostatnich dniach padło sporo istotnych deklaracji polityków, rozpoczęte piątkowym, istotnym oświadczeniem Donalda Tuska, który oświadczył, że nie zamierza kandydować w wyborach, a decyzja o kandydacie Koalicji Obywatelskiej, a może szerzej całej "Koalicji 15 Października", zostanie ogłoszona przed świętami Bożego Narodzenia. 

Późny kandydat KO

Decyzja o tak późnym ogłoszeniu kandydata mającego duże szanse na wygraną może zastanawiać. Warto jednak pamiętać, że nie znamy wciąż kandydata PiS, który kimkolwiek by nie był, prawdopodobnie wejdzie do II tury wyborów. Mieliśmy go poznać w październiku, a najpóźniej 11 listopada (jak 10 lat temu było w przypadku Andrzeja Dudy). Opóźniając jednak przedstawienie swojego kandydata koalicja trzyma PiS w niepewności z kim miałby się zmierzyć, i o to zapewne chodziło Tuskowi - żeby nie było jasne, czy na pewno z PO będzie to Rafał Trzaskowski, czy może jednak on sam, Donald Tusk, z którym - jak sam przypomniał - "nigdy nie widomo"... 

Kłopot dla PiS

Prawo i Sprawiedliwość będzie przez to opóźnienie miało mniej czasu na przygotowanie kampanii swojego kandydata, zwłaszcza że ma to być postać szczególna, podobna do Andrzeja Dudy, na którego wypromowanie z nieznanego szerzej posła do PE 10 lat temu PiS potrzebował 6 miesięcy. 

Tym razem "parametry" kandydata PiS są podobne. Musimy znaleźć kogoś takiego, kto będzie dobrze przyjęty przez społeczeństwo, i który jednocześnie nie ma w przeszłości niczego takiego, co można zaatakować, nawet niesprawiedliwie, ale można - opisywał w czerwcu problem prezes Jarosław Kaczyński. I jak dotąd takiego kandydata nie wskazał. 

Wspólny kandydat koalicji?

Choć dobrze to brzmi, szanse na wybranie kogoś takiego są nikłe. Poza wzmiankami o takim rozwiązaniu nikt chyba nie zamierza do niego dążyć. W ostatnich dniach jasne stało się - jednak bardzo już oficjalnie - że lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz nie zamierza wchodzić w paradę partnerowi z Trzeciej Drogi, marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni. 

Od dawna mówimy, że przygotowany do kandydowania jest Szymon Hołownia. Byłby też na pewno dobrym kandydatem całej koalicji - mówił wczoraj Kosiniak-Kamysz, a sam Hołownia wprost deklaruje: "Poważnie myślę o kandydowaniu, ale decyzji jeszcze nie podjąłem, bo jeszcze nie wiem, gdzie będziemy za te trzy czy cztery miesiące". 

Niechęć do monowładzy

Liderzy Trzeciej Drogi sceptycznie reagują na wzmianki o wspólnym kandydacie całej koalicji, pamiętając podobne, dotyczące stworzenia wspólnej listy wyborczej tworzących ją partii w wyborach do Sejmu. W wypadku wyborów prezydenckich sceptycyzm wzmacniany jest przewidywaniem możliwych zachowań wyborców, od czego Szymon Hołownia w zasadzie zaczął swoją kampanię podważającą koalicyjnego konkurenta. 

Myślenie o tym, że w Polsce jesteśmy w stanie wypracować taki model, że jedna z partii będzie miała i premiera, i prezydenta, i wszystkie rzeczy, które się z tym wiążą, no, będzie trudne do uzyskania - mówił niedawno marszałek Sejmu. 

Wygląda to na uwagę dość trafną - wyborcy rzeczywiście mogą się obawiać sytuacji, w której jedna z partii sprawuje pełną władzę w rządzie, Pałacu Prezydenckim i kieruje sejmową większością. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia przez kilka lat i żaden z polityków rządzącej dziś koalicji nie uznawał tego za rozwiązanie korzystne. 

Brak wskazań Lewicy i PiS

Podsumowując stawkę w wyścigu do prezydentury: Sławomir Mentzen z Konfederacji jest już kandydatem zapowiedzianym, Rafał Trzaskowski i Szymon Hołownia w zasadzie też, i jeśli nie zdarzy się coś zaskakującego, to oni będą zgłoszonymi kandydatami. Czekamy na wskazanie kandydata PiS, którego nie wybrała jeszcze "rada starszych", doświadczonych najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Na krótkiej liście są spełniający wstępne oczekiwania prezesa Zbigniew Bogucki i Tobiasz Bocheński. 

Jest jeszcze Lewica, gdzie największe szanse na nominację mają teraz minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i mniejszościowa kandydatka, wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat. Którąkolwiek z nich jesienią wystawi do wyborów Lewica, będzie to jedyna kobieta wśród liczących się kandydatów.

Opracowanie: