„Jestem tutaj, w Karolinie Północnej z jednego powodu: zamierzam wygrać w listopadzie” - mówił Joe Biden, dementując jednocześnie informacje, że zamierza wycofać się z wyścigu prezydenckiego. Biden pojawił się na wiecu dzień po bezpośrednim starciu z głównym rywalem - Donaldem Trumpem, z którym debata dla urzędującej głowy państwa nie wypadła najlepiej. Kandydat demokratów stara się jednak nie tracić dobrego humoru.
Słowne potknięcia Bidena przeplatane chaotycznymi wypowiedziami i zbyt długimi pauzami wzbudziły wśród wyborców poważne obawy, że prezydent może nie nadawać się na kolejną kadencję.
Tuż po zakończeniu debaty w CNN, wśród demokratów rozgorzała dyskusja na temat tego, czy Biden powinien kandydować i kto mógłby go ewentualnie zastąpić.
Dzień po feralnej debacie, Joe Biden wyszedł jednak do wyborców i powiedział, że nie dopuszcza możliwości wycofania się. Odwołał się do kwestii obowiązku, służby i faktu, że Ameryka ma zbyt wiele do stracenia, gdyby Donald Trump ponownie zamieszkał w Białym Domu.
Nie kandydowałbym ponownie, gdybym nie wierzył całym sercem i duszą, że mogę wykonywać tę pracę. Stawka jest zbyt wysoka - mówił Biden w Raleigh w Karolinie Północnej. Wiem, że nie jestem młody. Wiem, że nie chodzę tak łatwo, jak kiedyś. Wiem, że nie mówię tak gładko, jak kiedyś. Wiem, że nie debatuję tak dobrze jak kiedyś - przyznał.
Prezydent Biden nie rozważa wycofania się z wyścigu o reelekcję. Planuje udział w drugiej debacie, planowanej na 10 września - powiedział rzecznik sztabu kampanii Bidena Michael Tyler.
Co ciekawe sztab kampanii Bidena podał, że w czwartek i piątek zebrano 14 milionów dolarów, a najlepszą godzinę zbierania datków na kampanię odnotowano zaraz po czwartkowej nocnej debacie. Sztab Trumpa poinformował, że w wieczór debaty zebrał 8 milionów dolarów.
Jak jednak informuje agencja Reutera, jeden z darczyńców Bidena, który chciał zachować anonimowość, nazwał wystąpienie urzędującego prezydenta w debacie "dyskwalifikującym". Zaznaczył, że część demokratów rozpatrzy wezwanie Joe Bidena do wycofania się z wyścigu. Dałoby to partii czas na wybranie innego kandydata na krajowej konwencji, która rozpoczyna się 19 sierpnia.
Joe Biden (81 lat), najstarszy amerykański prezydent w historii, podczas trwającego od miesięcy konkursu nominacyjnego partii spotkał się jedynie z symboliczną opozycją. Udało mu się jednak zdobyć wystarczające poparcie, aby zagwarantować sobie miejsce jako kandydat Partii Demokratów.