Trump zarzucił Bidenowi, że "zaprowadzi nas do trzeciej wojny światowej". "Chcesz wojny? To po prostu pozwól Putinowi wziąć Kijów, a potem zobacz, co się stanie w Polsce, na Węgrzech i wszystkich innych miejscach wzdłuż granicy. Wtedy będziemy mieć wojnę" - odpowiedział Biden. To tylko część ostrych słów, które padły podczas debaty obecnego i byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Pierwsza przedwyborcza debata kandydatów głównych partii na prezydenta USA - Joe Bidena i Donalda Trumpa - rozpoczęła się o godz. 21:00 czasu amerykańskiego (godz. 3 w nocy czasu polskiego). Odbyła się ona w studiu telewizji CNN w Atlancie.

Biden: Trump nie zaakceptuje wyników wyborów, bo jest "beksą"

Donald Trump powiedział podczas debaty, pytany o to, czy zaakceptuje wyniki wyborów, że "jeśli to będą uczciwe i legalne i dobre wybory, absolutnie". Dodał jednak, że chętnie zaakceptowałby wyniki poprzednich wyborów, ale "oszustwa i wszystko inne było niedorzeczne".

Biden odparł, że Trump nie zaakceptuje wyników, bo jest "beksą" i że po swojej porażce "coś w nim się złamało". Przypomniał przy tym, że sądy odrzuciły wszelkie skargi na rzekome oszustwa wyborcze. 

"On nas zaprowadzi do trzeciej wojny światowej"

Zdaniem Trumpa, polityka Bidena "jest tak zła, jego polityka militarna jest szalona". 

Z nim te wojny nigdy się nie skończą. On nas zaprowadzi do trzeciej wojny światowej, a jesteśmy bliżej trzeciej wojny światowej niż ktokolwiek sobie wyobraża - powiedział Trump, zarzucając Bidenowi, że przeciwnicy Ameryki "nie boją się" Bidena. 

Stwierdził też, że "Putin odebrał ziemię Bushowi, Obamie i Bidenowi" - odnosząc się do wojny w Gruzji, zajęcia Krymu i ostatniej inwazji - ale nie zrobił nic za jego kadencji, bo "wiedział, że nie może sobie pogrywać". 

Dodał, że polityka Bidena doprowadziła do "takiej złej pozycji z Ukrainą i Rosją", bo Ukraina nie wygrywa wojny i "kończą jej się żołnierze". 

Biden odparł, że przepisem na trzecią wojnę światową jest pozwolenie Rosji na wygraną na UkrainieChcesz wojny? To po prostu pozwól Putinowi wziąć Kijów, a potem zobacz, co się stanie w Polsce, na Węgrzech i wszystkich innych miejscach wzdłuż granicy. Wtedy będziemy mieć wojnę - zaznaczył. 

Wojsko i Gershkovich

Jak powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych, "mamy najwspanialsze wojsko w historii świata". Nikt nie myśli, że jesteśmy słabi. Nikt nie chce z nami zadzierać. Jesteśmy Stanami Zjednoczonymi Ameryki, nie ma niczego poza naszymi możliwościami - powiedział Biden, odpowiadając na zarzuty Trumpa, że słabość Ameryki m.in. w Afganistanie zachęciła Władimira Putina do inwazji na Ukrainę.

On powinien zwolnić wszystkich wojskowych zaangażowanych w ten afgański horror, w najbardziej kompromitujący moment w historii naszego kraju - powiedział Trump. Dodał, że pod rządami Bidena Ameryka jest "pośmiewiskiem" i jeśli ponownie wygra wybory, "nasz kraj nie ma szans wyjścia z tego dołka".

Pewnie nie będziemy mieć w ogóle kraju - dodał.

Obwinił też Bidena o więzienie przez Rosję dziennikarza "Wall Street Journal" Evana Gershkovicha.

On tam jest, bo Putin śmieje się z tego gościa, pewnie żądając miliardów dolarów za reportera - powiedział. Obiecał, że on sam natychmiast doprowadzi do uwolnienia Gershkovicha

Biden i Trump o zemście

Podczas debaty Biden nawiązał problemów prawnych byłego prezydenta, a także wypowiedzi Trumpa, że ma prawo do zemsty na swoich przeciwnikach.

Sam pomysł, że masz prawo do zemsty przeciwko jakiemukolwiek Amerykaninowi, jest po prostu niesłuszny. Żaden prezydent w naszej historii nie mówił w ten sposób. Pomyśl o przestępstwach, o które wciąż jesteś oskarżony. Pomyśl o wszystkich karach cywilnych, które musisz zapłacić za molestowanie kobiety (...) za uprawianie seksu z gwiazdą porno, kiedy twoja żona była w ciąży? Masz moralność bezpańskiego kota - ciągnął Biden, nazywając Trumpa "skazanym przestępcą", "mazgajem" i osobą o "moralności bezpańskiego kota".

Trump zaprzeczył, by uprawiał seks z aktorką Stromy Daniels, a wytoczona przeciwko niemu sprawa karna w tej sprawie jest wynikiem "ustawionego systemu".

Nie zrobiłem nic złego - stwierdził. Zaprzeczył też - wbrew poprzednim wypowiedziom, że zamierza zemścić się na swoich przeciwnikach politycznych. Naszą zemstą będzie sukces - dodał.

Trump wytknął, że przestępcą jest też syn Bidena, Hunter, skazany za nielegalne posiadanie broni. Twierdził też, że Biden "nie wie, co się wokół niego dzieje". Obaj wdali się też w sprzeczkę o tym, kto lepiej gra w golfa.

Zaskakujące słowa Bidena o Polsce i Białorusi

Szczególnie istotnym dla Polski tematem była część debaty poświęcona wojnie w Ukrainie.

O warunkach Putina dotyczących zakończenia inwazji Donald Trump powiedział: "Nie, one nie są akceptowalne". 

Ale to jest wojna, która nigdy by się nie zaczęła, gdyśmy mieli przywódcę (...) Doprowadzę do zakończenia tej wojny między Putinem i Zełenskim jeszcze jako prezydent-elekt - powiedział Trump.

Trump twierdził, że Ameryka jest "pośmiewiskiem" dla reszty świata i "upadającym krajem", a przywódcy tacy jak Xi Jinping, Kim Dzong Un i Władimir Putin nie boją się Bidena.

Były prezydent stwierdził, że do rosyjskiej inwazji nigdy by nie doszło, gdyby prezydentem był ktoś respektowany przez Putina. Narzekał też na koszt wsparcia Ukrainy, nazywając przy tym prezydenta Zełenskiego "najlepszym sprzedawcą w historii".

On (Biden) dał im 200 miliardów. To dużo pieniędzy (...) Mówię tylko, że to pieniądze, których nie powinniśmy byli wydawać - stwierdził. Dodał też, że Amerykę dzieli od Europy Ocean i to Europa powinna ponieść główny ciężar wsparcia Ukrainy.

Biden odparł, że Trump nie wie, o czym mówi, Putin chce "całej Ukrainy", a jeśli Rosja nie zostanie powstrzymana.

Myślicie, że on się zatrzyma na Ukrainie? Co myślicie że stanie się z Polską, Białorusią (sic), wszystkimi tymi krajami NATO - powiedział. Żadna wielka wojna nigdy nie została ograniczona tylko do Europy - dodał. 

Trump komentuje swoje słowa o wydatkach NATO na obronność

Trump po raz kolejny wspomniał też opowiadaną wcześniej anegdotę z jednego z "tajnych" spotkań przywódców NATO, kiedy pytany przez jednego z liderów, czy obroni niepłacących wystarczająco na swoją obronność sojuszników, odpowiedział przecząco.

I wiecie co się stało? Miliony i miliardy dolarów zaczęły spływać w kolejnych miesiącach - powiedział Trump.

Trump o aborcji

Niektórzy ludzie tak nie uważają, ale ja jestem za wyjątkami w przypadkach gwałtu, kazirodztwa i zagrożenia życia matki. Myślę, że to ważne, by ludzie podążali za swoim sercem, ale ważne jest też, by wygrać wybory - stwierdził Trump, odpowiadając na pytanie o zniesienie przez wybranych przez niego sędziów Sądu Najwyższego federalnego prawa do aborcji.

Biden zapowiedział, że jeśli wygra wybory, przywróci to prawo. Jednocześnie opowiedział się przeciwko aborcjom w ostatnich miesiącach ciąży.

Nie jesteśmy za późnymi aborcjami. Kropka, kropka, kropka - zaznaczył.

Inflacja i gospodarka

Prezydent USA Joe Biden podczas debaty zarzucił swojemu adwersarzowi, że inflacja to wynik zapaści gospodarki pod rządami Trumpa. Trump odparł, że przewodził "najlepszej gospodarce w historii kraju", a Ameryka pod rządami Bidena jest jak "kraj trzeciego świata".

Musimy spojrzeć na to, co mi zostało po rządach prezydenta Trumpa. Mieliśmy gospodarkę, która upadała. Źle zarządzał pandemią, jedyne co mówił, że to nie jest takie poważne, że wystarczy tylko wstrzyknąć sobie wybielacz. Mieliśmy zapadłą gospodarkę, nie było miejsc pracy. (...) musieliśmy to wszystko pozbierać - powiedział Biden, odpowiadając na pierwsze pytanie debaty na temat podwyższonej inflacji.

Trump odparł, że wprowadzone pod jego rządami ulgi podatkowe przyczyniły się do "najlepszej gospodarki w historii kraju". Dodał, że pod rządami Bidena "inflacja zabija ten kraj".

Nie jesteśmy już szanowani jako kraj. Nie szanują naszego przywództwa. Nie szanują już Stanów Zjednoczonych. Jesteśmy jak naród trzeciego świata - powiedział Trump.

Medialne komentarze po debacie

Jak powiedział na antenie CNN dziennikarz stacji John King, czwartkowa debata była "game changerem w tym sensie, że panuje głęboka, szeroka i bardzo agresywna panika wewnątrz Partii Demokratycznej".

Zaczęła się ona od pierwszych minut debaty i jest kontynuowana. Dotyczy partyjnych strategów, dotyczy oficjeli, dotyczy sponsorów. Rozmawiają oni teraz o występie prezydenta, który uważają za żałosny (...) i rozmawiają o tym, co powinni z tym zrobić. Niektóre z tych rozmów mówią o tym, czy powinni pójść do Białego Domu i poprosić prezydenta o wycofanie się - relacjonował King.

Inni reporterzy stacji donosili o "pełnej panice" w obozie prezydenta, a jego występ krytykowali przychylni mu komentatorzy, którzy zwracali uwagę na zachrypnięty głos Bidena, plątanie się w słowach i niewykorzystywanie okazji do jasnego zaprezentowania swoich poglądów.

To było bolesne. Kocham Joe Bidena, pracowałem dla niego (...) Ale on stał dziś przed sprawdzianem, by odnowić zaufanie kraju i elektoratu i tego nie zrobił. I myślę, że wielu ludzi będzie chciało, by podjął się innego kursu. Wciąż jesteśmy daleko od konwencji i wciąż jest czas, by partia wymyśliła inną drogę naprzód - powiedział publicysta i działacz Van Jones.

Komentująca debatę wiceprezydent Kamala Harris przyznała, że prezydent miał "słaby początek" i że "nikt nie zamierza tego podważać", lecz dodała, że miał dobry finisz.

Podobne opinie demokratów cytował m.in. portal The Hill.

To jest rzeczywisty koszmar. Nie wierzę w to, co oglądam. Oglądam, jak przegrywamy te wybory w zwolnionym tempie - powiedział serwisowi jeden z sojuszników Bidena.

W tym samym tonie debatę skomentował działacz demokratów w Kongresie, który nazwał występ Bidena "bolesnym". Może przyszedł czas, by wywrócić stolik - powiedział, sugerując zmianę kandydata partii przed sierpniową konwencją nominacyjną w Chicago.

2/3 wyborców uznało, że zwycięzcą debaty został Trump

67 proc. respondentów oglądających czwartkową debatę uznało, że wygrał ją Donald Trump, zaś 33 proc. wskazało na Joe Bidena - wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie stacji CNN.

Rezultaty badania zrealizowanego wśród 565 wyborców obserwujących debatę w Atlancie świadczą o tym, że Trump wypadł lepiej, a Biden gorzej, niż pierwotnie oczekiwano. 55 proc. spośród tych samych respondentów przewidywało przed debatą zwycięstwo Trumpa, a 45 proc. - Bidena.

W analogicznym sondażu po pierwszej debacie Bidena i Trumpa w 2020 roku, to ten pierwszy wygrał z podobną przewagą (60 proc.) do 28 proc.

Mimo wyraźnego zwycięstwa Trumpa, sondaż sugeruje, że debata tylko w niewielkim stopniu zmieniła ocenę kandydatów przez wyborców. 57 proc. respondentów uznało, że nie ma zaufania do zdolności Bidena, by wykonywać urząd prezydenta, podczas gdy 44 proc. powiedziało to samo o Trumpie. Przed pojedynkiem brak zaufania do Bidena deklarowało 55 proc., zaś do Trumpa - 47 proc.

Bardziej zniuansowane opinie wyrazili uczestnicy badania fokusowego, w którym udział wzięli niezdecydowani wyborcy w kluczowym stanie Michigan. Choć niektórzy stwierdzili, że niepewny występ Bidena podważył ich wiarę w zdolność do wykonywania przez niego swojej pracy, inni przypominali, że Biden zawsze miał problemy z jąkaniem się i w większym stopniu był skupiony na udzielaniu rzeczowych odpowiedzi na temat polityki. Ostatecznie połowa z 16 uczestników badania uznała Bidena za zwycięzcę, sześciu - Trumpa, zaś dwóch było niezdecydowanych. Jednocześnie tylko pięć osób podniosło rękę przy pytaniu, czy debata pomogła im w decyzji o tym, na kogo zagłosować.