Podczas spotkania w Janowie Lubelskim prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że po objęciu władzy przez jego partię w 2015 r. nastąpiła zmiana ustroju Polski. "(...) Ten pierwszy ustrój po komunizmie (...) już w swoich założeniach miał, można powiedzieć, elementy, które określając łagodnie można nazwać błędami" - mówił prezes PiS.
W sobotę w Janowie Lubelskim prezes PiS zainaugurował akcję "Polska jest jedna - Inwestycje Lokalne", w ramach której politycy partii chcą przekonywać, co ich zrobił dla lokalnych społeczności.
W 2015 r. rozpoczęła się zmiana ustroju Polski, szczególnie społeczno-gospodarczego, ale także i politycznego, bo ten pierwszy ustrój po komunizmie - od razu chcę powiedzieć - mimo wszystkich swoich ogromnych wad, dużo lepszy od komunizmu, dający nam suwerenność (...). Ale ten ustrój już w swoich założeniach miał, można powiedzieć, elementy, które określając łagodnie można nazwać błędami - mówił w Janowie Lubelskim prezes PiS.
W tym kontekście wymienił "odwołanie się do ideologii liberalnej", która - jak mówił - nigdy w Polsce nie miała jakiejś szczególnej tradycji. Kaczyński mówił, że ta ideologia była obojętna, a nawet wroga wobec wspólnoty narodowej w Polsce, a także odrzucała zasadę równości m.in. regionami. A to - jak mówił prezes PiS - prowadziło do stosowania "koncepcji polaryzacyjno-dyfuzyjnej", czyli stawiania na duże ośrodki miejskie i to nie wszystkie.
Jarosław Kaczyński wskazywał też, że w Polsce prowadzona była "polityka zależności", która nic nie dawała.
A może powiedzmy bardziej precyzyjnie, dawała to, co zawsze taka polityka przynosi, tzn. eksploatację z zewnątrz - powiedział Kaczyński.
I była to polityka wielkiej prywatyzacji, często ta prywatyzacja była po prostu wielką kradzieżą, zgody na ogromne nadużycia, na wielką, olbrzymią sferę patologii w sferze finansów publicznych i innych sferach np. paliw. Krótko mówiąc, z polskiego systemu życia publicznego wyciekały w prywatne ręce, bardzo często za granicę, ogromne sumy i to nie był przypadek, to była istota tego systemu - powiedział prezes PiS.
A to wszystko prowadziło do tego - jak mówił - że w Polsce ciągle nie było pieniędzy np. na inwestycje i ciągle wszystkiego brakowało.
Kaczyński wskazał na działania rządu skierowane do samorządów, m.in. na dopłaty do gmin.
W 2022 r. to było 13,7 mld zł, z tego - to chciałbym podkreślić - 5,1 mld wyjęte z puli i przekazane tylko tym najbiedniejszym gminom. Duże miasta też z tych programów korzystają, ale w nieporównanie mniejszym stopniu - bo nam chodzi o to, żeby wyrównywać poziom - oświadczył.
Ta równość to jest dla nas fundament wspólnoty, bo ta wspólnota ma coś znaczyć, to nie ma być krzyczenie od święta, że jesteśmy wspólnotą - zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS stwierdził też, że mimo dużych wydatków podatki w Polsce "zostały bardzo wyraźnie obniżone". Wskazał na kwestię klina podatkowego - jak powiedział, w przypadku rodziny "która niewiele zarabia i ma dwójkę dzieci" klin podatkowy wynosi 1,5 proc.
Naprawdę bardzo mało. Jeśli chodzi o bogaczy, to tu ze dwa-trzy kraje mają mniejszy ten klin podatkowy niż my, ale to są bardzo niewielkie różnice. We wszystkich innych kategoriach my wypadamy najlepiej - powiedział.
Myśmy to wszystko zrobili, obniżając podatki - a to jest naprawdę wyczyn. (...) Myśmy nie mieli dochodów z prywatyzacji - nasi poprzednicy w latach 2007-2015 mieli całkiem spore; z dywidend - prawie ich nie pobieraliśmy, zdarzało się, ale to naprawdę niewielkie sumy, no i myśmy nikomu nie zabierali pieniędzy, a tamci zabrali z funduszy emerytalnych sto kilkadziesiąt miliardów. Gdyby tego nie zrobili, to deficyt polskich finansów publicznych byłby już powyżej konstytucyjnej granicy 65 proc. Oni zostawili nam 57 proc., a w tym roku, jak dobrze, będzie 48 proc. Czyli jeszcze do tego obniżyliśmy zadłużenie - mówił Kaczyński.
Oceniając sytuację gospodarczą w Polsce lider PiS stwierdził, że "w tej chwili deficyt jest zredukowany i nie ma żadnych poważniejszych zagrożeń, chyba że byłby jakiś gigantyczny kryzys światowy, w tej chwili wydaje się, że świat z tego kryzysu powoli z trudnością wychodzi.
Zaznaczył, że rządzący spełnili swoje obietnice, ale przyznał, że przyszły nieszczęścia, takie jak pandemia Covid-19, wojna na Ukrainie i wraz nią inflacja.
Jeśli chodzi o inflację, to nie daliśmy sobie rady - przyznał Jarosław Kaczyński.
Otóż myśmy prowadzili w sposób przemyślany politykę zmierzającą do tego, żeby wyjść z inflacji w sposób, który nie doprowadzi do bezrobocia, do kryzysu, do nakręcenia mechanizmu cofania się gospodarki - mówił.
Myśmy tego uniknęli i miejmy nadzieję, że inflacja teraz będzie co miesiąc spadać i jakoś z tego wyjdziemy i do kryzysu nie doprowadzimy - powiedział. Podkreślił, że była to dobra i przemyślana polityka.
Prezes przyznał także, że jeszcze nie wszystko udało się rządzącym w przedsięwzięciach społecznych, m.in. w kwestii mieszkań. My tego nie ukrywamy, to oni twierdzą, że są idealni, wspaniali, genialni - mówił o politycznych przeciwnikach.
My tego nie mówimy, ale będziemy to nadrabiać i będziemy - mam nadzieję - przekonywać coraz więcej Polaków, że ta opowieść, która powoduje, że nasi przeciwnicy mają w Polsce spore poparcie, jest bzdurą - powiedział. Dodał, że ta opowieść ma dwa warianty: "ten dla najgłupszych i ten dla trochę bardziej rozgarniętych".
Ten dla najgłupszych mówi tak: w Polsce ruina, wszystko się wali, koniec, każdy to może zobaczyć. Jest taki typ ludzi, którym - jeżeli by im telewizja, której wierzą, a wiadomo, która to telewizja - by ogłosiła dzisiaj, że dzień jest zimny, chmurny, pada deszcz ze śniegiem, to oni by się poubierali ciepło, wzięli parasole - mówił podkreślając, że "takim można wmówić wszystko".
Zwracając się do obecnych na spotkaniu mieszkańców Lubelszczyzny, prezes PiS zaznaczył, że "tutaj, w tym mieście, płace wzrosły przeszło dwukrotnie i to licząc od 2021 roku".
Oczywiście jest inflacja, ale do 2021 r. była niewielka. Na całej Lubelszczyźnie też szybko wzrastały (płace) - dodał.
Idziecie państwo jako Lubelszczyzna do przodu. Cała Polska idzie do przodu. Coraz bliżej jesteśmy średniej europejskiej - zaznaczył prezes PiS.
Według niego rozwój Polski jest bardzo dynamiczny.
I mamy szansę, tak jak to niedawno mówił szef angielskiej Labour Party, mówił to z przerażeniem, ale my nie mamy powodu się z tego powodu przerażać, że w 2030 roku polska rodzina będzie miała więcej niż angielska - powiedział Kaczyński.
Ja dobrze życzę Anglikom, ale jeszcze lepiej Polakom - żeby tak było. I na to jest szansa. A w ten sposób znajdziemy się w tej grupie państw europejskich, już powyżej Włoch, powyżej Hiszpanii, tych najbogatszych, jeszcze nie na górze tej grupy, ale będziemy już w tej grupie - mówił prezes PiS.