Wojna z terrorem dosięgła także cyber-przestrzeni. Brytyjski kontrwywiad, MI 5 zaatakowal strony interetowe należące do radykalnych organizacji islamskich. Brytyjczycy umieścili na nich własne ogłoszenia, zachęcajace muzułmanów do współpracy.

Ogłoszenia zostały napisane po arabsku i trafiły między innymi na strony saudyjskiej opozycji utrzymującej bliskie kontakty z Osamą bin Ladenem. "Tragedia z 11 września kosztowała życie 5 tysięcy osób w tym wielu muzułmanów" – czytamy w ogłoszeniu. "MI 5 chroni obywateli brytyjskich przed aktami terroru, jeśli możesz jakikolwiek sposób zapobiec podobnym zamachom, skontaktuj się z nami" – napisano w kolejnym fragmencie. Brytyjska prasa podaje, że w ciągu pierwszych 10 godzin, na wirtualną inicjatywę brytyjskich służb specjalnych odpowiedziało 670 osób. Spośród nich, zaledwie 17 Internatów skrytykowało interwencję militarną w Afganistanie.

Akcja informatyków z MI 5 może być prawdziwym początkiem wojny informatycznej. Cały czas podkreśla się, że działania przeciwko terrorystom nie będą jedynie akcją militarną. Scenariusz wybuchu wojny informatycznej jest więc bardzo możliwy, tym bardziej, że terroryści najprawdopodobniej podejmowali już próby wprowadzenia do sieci groźnych wirusów. Kilka dni po zamachu na USA w Internecie pojawiła się pluskwa "Nimda" . Wirus łamał wszystkie zabezpieczenia systemu Windows, którym posługuje się 90 procent użytkowników Internetu. Nimda zagroził użytkownikom komputerów na całym świecie. Szybko rozprzestrzeniający się komputerowy robak zaledwie w ciągu dwóch dni ze Stanów Zjednoczonych przeniósł się do Azji, a później dotarł do Europy. Przedwczoraj pojawiły się informacje o kolejnym groźnym wirusie, który może mieć związek z terrorystami. "Bin Laden" - zaatakował serwery w Korei Południowej. Wirus, roznoszący się za pomocą e-maili, spowolnia działanie systemów komputerowych i niszczy pliki - powiedziała rzeczniczka największej w Korei Południowej firmy dostarczającej programy antywirusowe.

Foto: RMF

13:25