Prezydent Iraku Saddam Husajn w swym wystąpieniu radiowo-telewizyjnym porównał Amerykanów do "Mongołów naszych czasów", określając ich ewentualny atak na Irak samobójczą akcją. Husajn zagroził, że w razie inwazji amerykańskie wojska zostaną rozbite w pył u wrót Bagdadu.
Telewizyjne wystąpienie Saddama Husajna w 12. rocznicę rozpoczęcia wojny w Zatoce Perskiej było pełne buty. Już w pierwszych słowach irackiego przywódcy pojawiły się groźby.
Każdy kto próbuje stanąć na ostrzu miecza – polegnie - podkreślał iracki przywódca. Nie boimy się. Allaha nie zwyciężą niewierni. Irak jest przygotowany, by walczyć i odeprzeć agresję. Mężczyźni i kobiety - wszyscy staną ramię w ramię by pokonać najeźdźcę. Trudności, jakich doświadczyliśmy, tylko nas wzmocniły. Walczymy już 13. rok, jednak woli irackiego narodu nadal nie udało się złamać - mówił Saddam, tradycyjnie przedstawiając wojnę w Zatoce Perskiej, nazywanej Matką Wszelkich Bitew, jako zwycięstwo Iraku.
Podkreślał, że odrodzony Irak to państwo, które w ręku dzierży raczej strzelbę niż łuk. To zdanie można, zdaniem niektórych, interpretować nawet jako groźbę użycia broni masowego rażenia.
Porównując siły USA do mongolskich wojsk, iracki lider odwołał się do najazdu mongolskiego na Bagdad w 1258 r. Mongołowie wówczas całkowicie spustoszyli miasto. Zdaniem zachodnich historyków, najazd spowodował upadek gospodarczy kraju, kładąc też kres kalifatowi Abbasydów. Czy zatem Husajn wróży sobie przyszłość?
„TIME”: ZAMACH STANU W IRAKU MOŻE ODSUNĄĆ OD WŁADZY HUSAJNA
SPEKULACJE „DER SPIEGEL" O WYGNANIU HUSAJNA Z IRAKU
foto Al-Jazeera
16:30