Informacja o tym, że już od środy, czyli od momentu podpisania Traktatu Akcesyjnego, a nie od 1 maja przyszłego roku, będzie można przekraczać polsko-niemiecką granicę bez paszportu, na podstawie dowodu osobistego, zelektryzowała media. Taki przywilej mieliby ci, którzy mają nowe plastikowe dowody. Propozycję tę mieli zgłosić Niemcy.
Rzecznik komisarza do spraw poszerzenia Unii potwierdził, że od 1 maja 2004 roku, czyli z dniem wejścia naszego kraju do Unii, polscy obywatele będą mogli przekraczać większość unijnych granic za okazaniem jedynie dowodu osobistego.
Co do przyspieszenia tego terminu przez Niemcy rzecznik komisarza odesłał brukselską korespondentkę RMF do innego rzecznika – komisarza odpowiedzialnego za sprawy wewnętrzne. Ten z kolei potwierdził, że Polska prowadziła z Niemcami negocjacje w sprawie liberalizacji ruchu granicznego, ale nic nie wiedział o wynikach tych rozmów. Jak stwierdził po informację najlepiej udać się do Berlina.
Urzędnicy niemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych zdziwili się, gdy korespondent RMF poprosił ich o komentarz do sprawy. Stwierdzili jedynie, że nie jest to niemiecka propozycja, gdyż Berlin nie ma możliwości prawnych, by prowadzić jakieś odrębne negocjacje w sprawie europejskich postanowień, głównie postanowień z Schengen. Zaś słowa Guntera Verheugena biorą za jakąś ogólnoeuropejską inicjatywę.
Jednak gdyby to był europejska inicjatywa należałoby się spodziewać, że wszyscy obywatele krajów kandydujących mogliby jeździć na podstawie dowodów i to do wszystkich krajów Unii, a nie tylko Niemiec.
Ponadto gdyby ustalenia miały wejść w życie 16 kwietnia, to nowe wytyczne dotyczące kontroli otrzymałaby straż graniczna, a jak powiedziano w niemieckim MSW korespondentowi RMF – takich dyrektyw nie ma.
I jeszcze polski komentarz: szef MSZ, Włodzimierz Cimoszewicz stwierdził dziś, że taka propozycja padła i to ze strony Niemiec. Potwierdził jednak, że nie ma do tego podstaw prawnych.
Foto: Archiwum RMF
14:20