Prezydent USA George Bush po raz kolejny zaapelował do władz syryjskich, by odmówiły schronienia w swym kraju zwolennikom Saddama Husajna - w tym jego rodzinie i współpracownikom. Wcześniej władze w Damaszku informowały USA, iż Syria zamknęła swoją granicę z Irakiem dla wszelkiego ruchu poza pomocą humanitarną.
Przyjmujemy, iż Syria mówi prawdę w tym przypadku - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu Susan Pittman.
Dwa dni temu sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld ostrzegł Syrię, by nie wysyłała broni i ochotników do Iraku na pomoc walczącym tam jeszcze niedobitkom sił lojalnych wobec Saddama Husajna. Wspomniał wtedy także o udzielaniu azylu liderom irackiego reżimu.
Dobra rada dla Syrii, by nie dostarczała do Iraku sprzętu wojskowego. Wydaje się, że podjęli świadomą decyzję i zignorowali tę radę. Czołowi przedstawiciele reżimu Saddama Husajna wyjeżdżają z Iraku do Syrii, która nadal wysyła różne rzeczy do Iraku. Nie pomaga nam to... - groził wtedy Donald Rumsfeld.
Syria jest jednym z państw uznanych przez departament stanu USA za - jak to określono - "kraje wywołujące zatroskanie", czyli takie, które prowadzą politykę antyamerykańską i zagrażającą pokojowi. Innymi słowy popierają terroryzm lub produkowanie broni masowego rażenia.
W związku z gęstą atmosferą wokół Syrii, amerykańska prasa zaczęła spekulować, że po wojnie w Iraku Waszyngton będzie naciskał na zmianę reżimu także w Damaszku. Według „The Washington Post” konserwatyści w administracji Busha chętnie zmieniliby rząd w Syrii, ale wolą, żeby to się stało w sposób raczej pokojowy, niż w drodze amerykańskiej akcji wojskowej.
FOTO: Archiwum RMF
06:25