Znane są wstępne przyczyny nocnego pożaru drewnianego domu w Białej Podlaskiej. W ogniu zginęło 7 osób. Pożar zaczął się prawdopodobnie od źle działającego grzejnika.
Znajdował się on w mieszkaniu na parterze budynku. Według ustaleń lubelskiej prokuratury, nie można wykluczyć, że w grzejniku doszło do zwarcia. Urządzenie zostało także być może zostawione bez nadzoru i nagrzało się tak mocno, że to od niego zaczęła się palić drewniana konstrukcja domu.
Aby ostatecznie ustalić przyczynę tragicznego pożaru potrzebne będą szczegółowe ekspertyzy. Budynek jest bardzo zniszczony. Wiele elementów zostało zwęglonych, co utrudnia pracę specjalistów.
Ogień wybuchł w piątek tuż po północy. Strażacy przyjechali po siedmiu minutach od wezwania, ale drewniany parterowy budynek stał już wtedy cały w płomieniach. Wśród ofiar jest dwójka dzieci w wieku dwóch i trzech lat. Ich ciała znaleziono w jednym pomieszczeniu z dwójką dorosłych osób. Wszystko wskazuje na to, że była to czteroosobowa rodzina. Zwłoki piątej osoby znaleziono na schodach, kolejne dwa ciała leżały na poddaszu. Strażakom udało się ewakuować z poddasza 63-latkę, która trafiła do szpitala. Trzy inne osoby o własnych siłach opuściły budynek.
Straż Pożarną wezwała starsza kobieta, której udało się uciec z budynku. Wyczułam dym, słyszałam trzaskanie butelek. Spojrzałam przez judasza. Coś było nie tak. Otworzyłam drzwi, a tu dym. Uciekłam przez okno. Prosto do hotelu i mówię do recepcjonistki: proszę dzwonić po straż i policję. - opowiada w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Kotem Maria Wasilewska.
W domu spalone zostały pomieszczenia na parterze, klatka schodowa, uszkodzona została konstrukcja dachu. Zniszczenia są tak duże, że budynek prawdopodobnie zostanie rozebrany. Dom należał do miejskiego Zakładu Gospodarki Lokalowej, zameldowanych było tam dziewięć osób. Prezes spółki zapewnia, że budynek był kontrolowany pod względem przeciwpożarowym.
Lokalne władze zapowiedziały, że pogorzelcy otrzymają mieszkania zastępcze. Są one co prawda bez wyposażenia, ale zostanie ono kupione za miejskie pieniądze - mówi prezydent Białej Podlaskiej Andrzej Czapski. Kupimy to co będzie trzeba w granicach między pięć, dziesięć tysięcy na rodzinę powinno wystarczyć- podkreśla.
Bialski ratusz zapewnił również, że jeśli nie zgłoszą się rodziny ofiar, miasto zajmie się organizacją uroczystości pogrzebowych.
Kobieta, która uratowała się z pożaru twierdzi, że w mieszkaniu gdzie zaczął się pożar i gdzie spłonęła czteroosobowa rodzina, często dochodziło do libacji. Policja potwierdza, że miała sygnały o częstych imprezach. Ten wątek ma zostać dokładnie zbadany przez śledczych.