To niczyja wina, taki jest system rekrutacji - tak na pytanie naszego dziennikarza Mariusza Piekarskiego odpowiada minister edukacji Dariusz Piontkowski. W Warszawie ponad trzy tysiące kandydatów nie zakwalifikowało się do żadnej ze szkół średnich. Ale szef MEN przekonuje, że dopiero po 25 lipca będzie wiadomo, dla ilu osób zabrakło miejsca w liceach i technikach.

W oczach ministra tegoroczny pierwszy etap rekrutacji wygląda świetnie. Nieważne że uczniowie nie dostają się do wymarzonych, wybranych szkół. Nieważne że w Warszawie prawie 3000 uczniów musi drżeć o miejsce niemal do końca sierpnia. Według ministra, po prostu być może przecenili swoje możliwości i aplikowali do za dobrych szkół. To efekt rywalizacji o miejsce, jak co roku - przekonuje minister Piontkowski.

Po prostu ten system tak funkcjonuje - mówił. Polityk wskazał, że system rekrutacji jest organizowany przez samorządy, a uczniowie wybierają do jakich szkół składają aplikacje. Te dwa elementy ze sobą sprzężone powodują, że w pojedynczych przypadkach ci uczniowie nie znajdują w pierwszym etapie naboru miejsca w szkole przez siebie wybranej - wyjaśnił minister. 

Największe problemy z rekrutacją do szkół średnich są w Warszawie. Aplikowało tam ponad 45 tysięcy absolwentów, z czego 33 tysiące do liceów - podała we wtorek wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. 46 procent uczniów dostało się do szkoły pierwszego wyboru, ale byli też tacy, którzy nie dostali się nigdzie - ponad trzy tysiące uczniów.



Szef MEN poinformował, jak wygląda rekrutacja po pierwszym etapie z większości województw. Zaznaczył, że jeśli chodzi o Białystok różnica między miejscami wolnymi, które nie zostały obsadzone po pierwszym etapie rekrutacji, a liczbą uczniów, którzy będą uczestniczyli w rekrutacji uzupełniającej, wynosi 1100 miejsc do ok. 900 uczniów. Mamy więc zapas ponad 100 miejsc w jednym mieście - zaznaczył.

Dodał, że w przypadku Gdańska ta różnica jest jeszcze wyższa - jest ponad tysiąc wolnych miejsc dla uczniów uczestniczących w rekrutacji uzupełniającej

Według Piontkowskiego w Krakowie jest jeszcze prawie 1400 wolnych miejsc w szkołach.

Podobnie jest w Lublinie, gdzie ta różnica jest prawie trzykrotna, w przypadku Olsztyna to ponad 100 miejsc dodatkowo - dodał.

Dariusz Piontkowski zaznaczył jednocześnie, że "etap rekrutacji do szkół średnich jest dość mocno rozłożony w czasie". Przypomniał, że dzisiaj odbywa się ogłoszenie "wstępnej listy osób przyjętych do szkół średnich; teraz uczniowie mają kilkanaście dni, żeby potwierdzić chęć nauki w szkole, do której zostali zakwalifikowani przez system".

Jak podkreślił minister, 25 lipca "będziemy mieli pełną wiedzę na temat tego, ilu uczniów zgłosiło się do poszczególnych szkół". Wtedy - jego zdaniem - może się okazać, że podana we wtorek przez wiceprezydent Warszawy Renatę Kaznowską liczba 3173 uczniów, którzy nie dostali się do żadnej ze szkół, będzie "zdecydowanie mniejsza, bo część z tych uczniów znajdzie sobie miejsca w innych szkołach". 

Opracowanie: