Policjanci z CBŚ i prokuratorzy z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku przeszukują domy należące do członków rodziny Olewników. Jak ujawnili reporterzy śledczy RMF FM, w dochodzeniu dotyczącym porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika nastąpił przełom. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o powrót do pierwotnej wersji, mówiącej o samouprowadzeniu. Rodzina Olewników jest zaskoczona zwrotem w śledztwie.
Ewa Olewnik, matka Krzysztofa, przyznaje, że ona i mąż są zaskoczeni przeszukaniem prowadzonym przez prokuraturę i policję w ich domu w Świerczynku pod Drobinem. Przeszukania są prowadzone także w domach córek - Danuty i Anny.Jeśli mają prawo, proszę bardzo. My udostępniliśmy wszystkie pomieszczenia - mówi Ewa Olewnik. Dodała, że jej mąż jest - jak to określiła - "zdruzgotany całą sytuacją".
Według naszych informacji, w trakcie ostatnich kilku miesięcy pojawiły się nowe dowody, które potwierdzają wersję o samouprowadzeniu. Reporterzy RMF FM ustalili, że prokuratorzy szukają dokumentów, które mogą potwierdzić, że Krzysztof Olewnik na początku sam mógł zorganizować swoje porwanie.
Nowe okoliczności w sprawie - co oczywiste - w niekorzystnym świetle stawiają rodzinę Olewników, pojawia się bowiem domniemanie, że bliscy młodego biznesmena mogli wiedzieć o samouprowadzeniu.Tę wersję od początku śledztwa również braliśmy pod uwagę - podkreślają prokuratorzy.
Oficerowie CBŚ rano wkroczyli do sześciu miejsc: pięciu mieszkań i domów należących do członków rodziny zamordowanego Krzysztofa Olewnika oraz do zakładów mięsnych w Drobinie, których właścicielem jest ojciec porwanego.
Zabezpieczono dokumenty, a także komputery, laptopy oraz - jak nieoficjalnie dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM - dodatkowe ślady biologiczne, które mogą być w miejscach do tej pory nieprzeszukanych.
Cel przeszukań to ujawnienie i zabezpieczenie m.in. oryginałów wszelkich nośników mogących zawierać nagrania dotyczące kontaktów członków rodziny Krzysztofa Olewnika z osobami podającymi się za porywaczy, urządzeń służących do rejestracji tych nagrań, zapisów z monitoringu posesji Krzysztofa Olewnika dokonanych w październiku 2001 r. oraz nieprzekazanych do tej pory do prowadzonego postępowania karnego oryginałów listów skierowanych przez Krzysztofa Olewnika do osób najbliższych po jego uprowadzeniu - napisał w komunikacie rzecznik gdańskiej prokuratury apelacyjnej.
W maju 2008 r. gdańska prokuratura apelacyjna przejęła od olsztyńskich śledczych prowadzone tam od 2007 roku postępowania, w których ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach.
Po przejęciu śledztwa gdańscy prokuratorzy przeprowadzali m.in. powtórną analizę akt oraz dowodów zebranych w czasie dotychczasowych postępowań w tej sprawie. Przeprowadzono też ponowne przesłuchania osób związanych ze sprawą oraz przeszukania istotnych dla śledztwa miejsc, w tym m.in. położonego w podpłockim Drobinie domu ofiary.
Efektem pracy śledczych było m.in. znalezienie w domu Krzysztofa Olewnika śladów krwi, któeych wcześniej nie odkryto. Niektóre z tych śladów dotąd nie zostały zidentyfikowane - nie wiadomo, kiedy, w jakich okolicznościach i kto je pozostawił.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 roku. Sprawcy porwania kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną Olewnika, żądając okupu.
W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro okupu, jednak Krzysztof Olewnik nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan na Mazowszu.