Jeżeli planujecie wypoczynek nad wodą albo pierwszy weekend wakacji już przeznaczyliście na taki relaks, to przestrzegamy - uważajcie z alkoholem. Od tego roku obowiązują bowiem nowe przepisy dotyczące trzeźwości żeglarzy, które - w uproszczeniu - umożliwiają policjantom kontrolowanie każdego, kto pływa na... czymkolwiek.
Do tej pory policjanci mogli sprawdzać i karać tylko sterujących motorówkami i żaglówkami z silnikiem. Od tego roku mogą również sprawdzać trzeźwość np. kajakarzy, pływających na materacach czy rowerach wodnych. Mandat grozi tym, którzy w myśl nowych przepisów interpretowani są jako kierujący łodzią, a więc trzymają wiosła lub naciskają na pedały roweru. Na przykład w przypadku roweru wodnego, który jest dwuosobowy możemy mieć sytuację, że każda z nich może być pociągnięta do odpowiedzialności - wyjaśnia Wojciech Lewko z policji wodnej w Toruniu.
Najłagodniejszy z mandatów może nas kosztować 20 złotych, najsurowszy nawet 500 złotych. Policjanci zapewniają, że będą dostosowywali mandaty do wykroczeń. Ale w przypadkach rażących czy stwarzających zagrożenie będziemy z pewnością sięgali po najwyższe kwoty - ostrzega Lewko. I dodaje, że od tego roku policjanci mogą też odholować łódź, podobnie jak samochód.
Wraz z nadejściem pierwszych upałów tego lata policjanci przestrzegają również, by z rozwagą podchodzić do kąpieli w rzekach. Poza nielicznymi wyjątkami w Polsce nie obowiązują na nich zakazy kąpieli, funkcjonariusze podkreślają jednak, że może to być śmiertelnie niebezpieczne. Chętnych, aby podjąć to ryzyko jednak nie brakuje, co czasem kończy się tragicznie.
Nie zawsze zresztą trzeba się kąpać: w Toruniu na początku czerwca kobieta weszła do Wisły, by ochłodzić nogi. Warki nurt ją przewrócił. Na ratunek rzuciło się dwóch mężczyzn - jeden, niestety, już nie wrócił. Bo Wisła, jak mówią policjanci, jest niezwykle zdradliwa. Przy brzegu zdaje się płytka, dwa kroki dalej robi się głęboka na kilka metrów. Dno jest niepewne, śliskie, trzeba też pamiętać o prądach, wirach, które zmieniają je nieustannie - opisuje swój rewir Wojciech Lewko z pokładu motorówki.
Ludzie jednak robią swoje. Podczas patrolu wypatrujemy przy lewym brzegu Wisły grupę kąpiących się dzieci. Na pytanie policjantów, czy znajdują się pod jej opieką odpowiada, że tak, wyjaśniając, iż... rozebrały się tylko na chwilę, by złapać psa, który wbiegł do rzeki. Ryzykuje pani. Nie chcę widzieć żadnego z nich w wodzie! - ostrzega funkcjonariusz z łodzi. Odwracając się przyznaje jednak, że takie upomnienia to walka z wiatrakami. Nie ma tu zakazu kąpieli, więc właściwie co my możemy? - pyta retorycznie.
"Wodniacy" z Torunia mają też powody do radości: od niedawna dysponują nową łodzią, stanowiącą połączenie motorówki z pontonem. Taka łódź kosztuje ponad 240 tysięcy złotych, średnio pali 24 litry benzyny na godzinę. Policjanci cenią przede wszystkim jej bogate, elektroniczne wyposażenie i szybkość. Prawie jedna trzecia jej ceny to silnik - mówią funkcjonariusze. Ale popłynie 80 kilometrów na godzinę. To już bardzo szybko, przy 40 człowiek ma wrażenie, jakby płynął znacznie szybciej - zauważa kierujący łodzią Andrzej Rosół.
Motorówka wyposażona jest również w sonar i radar, dzięki któremu może pływać po zmroku i we mgle. Dopłynięcie z bazy do najczęstszego miejsca interwencji - pod mostem drogowym w Toruniu - zajmuje policjantom zaledwie kilka minut.
W Polsce standardem wciąż są jednak łodzie dwukrotnie wolniejsze.