Nie żyje 46-letni górnik zasypany dziś rano w kopalni Wujek-Śląsk w Rudzie Śląskiej. Po ponad pięciu godzinach akcji ratownicy wydobyli jego ciało spod skał. Przyczyny wypadku wyjaśnia nadzór górniczy.
Akcja ratownicza była prowadzona w trudnych warunkach, ponieważ skały stropowe w tym rejonie groziły dalszym oberwaniem. Aby wydostać zasypanego górnika, ratownicy musieli zabezpieczać strop specjalnymi umocnieniami i pracować bardzo ostrożnie. Po trzech godzinach poszukiwań dostrzeżono rękę poszkodowanego, jednak zabezpieczenie stropu i odkopanie górnika zajęło kolejne dwie godziny.
W rejonie zagrożenia w chwili wypadku było trzech górników. Dwaj nie odnieśli żadnych obrażeń, ale nie byli w stanie wyciągnąć kolegi spod skał.
Jak poinformował Wojeciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), do którego należy kopalnia, do akcji, oprócz kopalnianych zastępów ratowniczych, wezwano także tzw. pogotowie zawałowe ze stacji ratownictwa górniczego: centralnej i okręgowej w Bytomiu.
Do wypadku doszło około godziny 5.35. Prawdopodobnie w chodniku trwały prace likwidacyjne, czyli tzw. rabowanie chodnika. W ostatnich miesiącach - na co zwracał uwagę nadzór górniczy - często dochodziło do wypadków przy tego typu pracach.
Dzisiejszy wypadek w kopalni Wujek-Śląsk jest drugim w tym roku w tym zakładzie. 12 maja 765 metrów pod ziemią zginął tam 37-letni elektromonter, który został dociśnięty do metalowego stojaka przez ciągnik podziemnej kolejki.
Od początku roku w polskim górnictwie zginęło już 23 górników, w tym 18 w kopalniach węgla kamiennego. Pięciu z nich pracowało w kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego. Do poprzedniego śmiertelnego wypadku w górnictwie doszło w należącej do tej spółki katowickiej kopalni Murcki-Staszic. Zginął tam 43-letni górnik uderzony bryłami węgla, które nagle oderwały się od stropu.
Wczoraj w Rudzie Śląskiej obchodzono trzecią rocznicę innego wypadku. 18 września 2009 roku w wyniku zapłonu i wybuchu metanu zginęło tam 20 górników, a 37 zostało rannych.