Przeczytałam kilka wywiadów z tobą. Masz jakieś wady, grzechy na koncie?
Każdy człowiek ma jakieś grzeszki... Zdarzają się.
Na przykład?
Wypicie piwa wieczorem. To jest taki malutki grzeszek.
Bieganie, jaka to część twojego życia?
W tej chwili mogę powiedzieć, że 100 procent. Nie wiem, czy to jest dobre rozwiązanie, bo każdą wolną chwilę poświęcam na to, by się poprawiać. Teraz praktycznie cały czas będę na obozach. To ważny moment, sezon olimpijski, więc warto się teraz skupić na tym, co będzie. Korzystam z psychologa, mam dietetyczkę. Mam nadzieję, że to mi pomoże.
Po co ci psycholog?
Jest dużo kwestii, których boję się podczas biegu. Rozmowa z psychologiem pomoże mi je rozwiązać. Ostatnio odkryłam, że - być może - boję się wygrywać.
Wygrywać? Brzmi to dość dziwnie...
Prawda? Startuję po to, żeby wygrać. A ja - tak mi się wydaję - boję się wygrać.
Ale czego się boisz? Popularności, wywiadów? Czy tego, że możesz zaliczyć "upadek"?
Zawsze jest tak, że osoba, która wygra, musi udzielić kilku wywiadów, zrobić rundę honorową. Do tej pory nie miałam takich mityngów, zawodów. Wcześniej oglądałam to tylko w telewizji. Ja zawsze chciałam uczestniczyć w zawodach, wygrywać. A teraz mnie to paraliżuje. Kiedyś w szkole, jak miałam wystąpić w teatrzyku, zwykłym apelu - stresowałam się już 3 dni przed. W trakcie zdarzało się, że nie wiedziałam, co powiedzieć.
To jak ty chcesz zdobyć medal w Rio?
Ja sobie to wyobrażam. Kończę bieg, jestem zmęczona, biegnę z flagą, robię rundę honorową, uśmiecham się, udzielam wywiadów. To jest taki łańcuszek, to jest cudowne, ale wiąże się z ogromnym stresem, którego muszę się nauczyć.
Może ty po prostu nie lubisz dziennikarzy?
Nie, nie jest tak, że nie lubię dziennikarzy. W pewnym momencie bardzo ich znienawidziłam, ponieważ jeden wywiad napsuł mi krwi.
Jak to z tobą jest, dlaczego biegniesz z tyłu? Boisz się konfrontacji?
Bałam się znaleźć w tłumie, bałam się, że się przewrócę, że mnie popchną, że któraś z rywalek draśnie mnie kolcem. Zaczęłam walczyć z tym problemem, może nie do końca mi się udało, ponieważ nie miałam takich biegów, żeby się uczyć. To jest duży problem, bo ja nigdy nie wygram biegu, jeżeli będę na końcu.
To nie jest tak, że mówisz sobie: mam super mocny finisz, odpalę rakietę, minę rywalki.
Kilka razy szłam z takim nastawieniem na bieg, ale nie zawsze dawało to dobry rezultat. W półfinale mistrzostw świata tak dobrej końcówki nie miałam.
Wynik był fenomenalny...
Wynik był fenomenalny, ale mógł być lepszy, ponieważ bardzo dużo nadrobiłam na dystansie. Nawet ostatnio rozmawiałam z trenerem, żeby sprawdzić, ile naprawdę przebiegłam, jaki powinnam mieć wynik, gdybym biegła przy samej bandzie. Byłam podczas tego biegu bardzo zmotywowana, skupiona, nie wiedziałam, co robię, jakby ktoś wyłączył mi mózg i... musiałabym zakląć (śmiech).
To jednak są jakieś grzechy! Przeklinasz.
Zdarza się, kilka razy... (śmiech).
Gdzie widzisz siebie za rok?
Nie chciałabym siebie stawiać na jakimś najwyższym poziomie. Finał mistrzostw świata zobowiązuje do tego, żeby walczyć o finał igrzysk olimpijskich. Byłam medalistką mistrzostw Europy, teraz jestem finalistką mistrzostw świata. Idąc tym tropem, mogłabym teraz liczyć na medal IO. To byłoby wymarzone zakończenie, ale muszę być realistką - walczyć o finał IO, a tam wszystko może się zdarzyć.
Planujecie wyprawę do Rio przed igrzyskami?
Planujemy obóz w marcu, w ośrodku oddalonym 130 km od Rio. Jestem ciekawa tego obozu, jak się będę czuła. To zupełnie inna strefa czasowa.
Co dała ci przeprowadza do Warszawy?
Bardzo dużo. Zmieniłam środowisko, klub sportowy. Tak naprawdę zmieniłam wszystko, od podstaw. W Stalowej Woli miałam znakomitego trenera, bardzo dobrze przygotował mnie do tego cięższego treningu, ale w pewnym momencie stanęłam w miejscu. Chciałam się rozwijać, iść do przodu - musiałam podjąć ryzyko.