"Katastrofy to nasza specjalność. Zwłaszcza takie, w których ludzie odpowiedzialni nie dopilnowali swoich obowiązków" - pisze czwartkowa "Gazeta Wyborcza" wracając do skandalu z dachem Stadionu Narodowego. Dziennik przypomina przy okazji, że główna arena na Euro 2012 powstała za dwa miliardy złotych.
Narodowy jest pierwszym i prawdopodobnie ostatnim na świecie nowoczesnym obiektem z zasuwanym dachem, na którym mecz nie odbył się z powodu opadów deszczu. Był też jedynym, na którym podczas niedawnego Euro 2012 dach był zasłonięty, kiedy na zewnątrz słońce prażyło, a temperatura przekraczała 30 st. C. Teraz do winy nie przyznaje się ani PZPN, ani Narodowe Centrum Sportu. Absurd goni absurd. "Duch Barei zarządza dachem" - to komentarz czwartkowej Gazety Wyborczej.
Starej Unii już nie ma - mówi prezydent Francji tuż przed szczytem o przyszłości strefy euro. Przed Polską piekielnie trudne zadanie: jak utrzymać się w centrum Europy, jeśli Unia pójdzie drogą Hollande'a? - pyta "Gazeta Wyborcza". Wystarczy już polityki ciągłego przykręcania budżetowej śruby w Europie - twierdzi socjalista François Hollande. Przeciwstawia się recepcie na kryzys niemieckiej kanclerz Angeli Merkel. Jeśli nie nadamy nowego napędu gospodarce europejskiej, same oszczędności i dyscyplina nic nie dadzą - mówi francuski prezydent w rozmowie m.in. z gazetą. Pomysły Hollande'a można streścić używanym przez niego hasłem "integracji solidarnej". To integracja łącząca dyscyplinowanie krajów w tarapatach z pogłębianiem solidarności finansowej.
Dlatego francuski przywódca chce euroobligacji, czyli uwspólnotowienia części długów. Ponagla euroland w sprawie budowy unii bankowej (zdaniem ekspertów pozwoliłaby hojniej ratować Hiszpanię). Powtarza, by kraje, które na to stać, pobudzały popyt wewnętrzny, by pomóc całemu eurolandowi. A co z Polską? Ta forma współpracy nie wyklucza innych. Ci, którzy wyrażają chęć przystąpienia do strefy euro, będą włączeni do naszych dyskusji - twierdzi Hollande. Więcej w czwartkowej "Gazecie Wyborczej".
Piłkarze nie zawiedli, ale niesmak po skandalu z dachem pozostał - pisze "Fakt" i jak podkreśla śmieje się z nas cały świat. Mamy stadion, który ma dach, ale w deszczu nie da się go rozsunąć. I wciaz nie ma winnych wtorkowego skandalu. W środę nie padało - wiec przełożony mecz się odbył. Honor Polski uratowali piłkarze. Brawo nasi - Anglicy tylko cudem nie przegrali. Gazeta przypomina przy okazji, ile zarabiają i działacze PZPN i pracownicy Narodowego Centrum Sportu. Przypomina też wpadki minister Joanny Muchy.
Mecz odwołany? Nie szkodzi. Polscy internauci błyskawicznie zareagowali na farsę, jaka wydarzyła się przy okazji skandalu ze Stadionem Narodowym. W sieci pojawiło się mnóstwo szyderczych zdjęć i żartów. Pomysłowość internautów nie zna granic. Błyskawicznie powstały tez żarty, jak choćby ten, w którym kolega pyta kolegę "Idziesz dzisiaj na mecz? Ten odpowiada "Nie, pójdę jutro". Lub też "Stadion Narodowy jest tak zalany, że zdecydowano się nazwać go imieniem Zdzisława Kręciny". Padła sugestia, że polskiej bramki powinna bronić pływaczka Otylia Jędrzejczak - czytamy w "Fakcie".