Pani Kazimiera, była pracownica kolei, będzie miała nowe mieszkanie, i do tego wyremontowane. Po interwencji reportera RMF FM Krzysztofa Kota kolej obiecała lokal, do którego kobieta będzie mogła się przeprowadzić. W tej chwili mieszka w starym, nadającym się do rozbiórki budynku. Wcześniej proponowano jej podobne rudery.
Przerzucanie się pismami w sprawie mieszkania dla pani Kazimiery trwało 4 lata. Lokale, jakie przedstawiano kobiecie, nie nadawały się, by się tam wprowadzić. Mieszkania były zdewastowane, wymagające olbrzymich nakładów finansowych, których pani Kazimiera nie była w stanie ponieść. Jest bowiem emerytką. Lokal, w którym mieszkała do tej pory, dostała wiele lat temu. Mieszkała w nim wraz mężem (już nieżyjącym), który również był kolejarzem. To stary, przedwojenny budynek, pokryty eternitem, w sumie 36 metrów - pokój z kuchnią.
Po interwencji naszego reportera Krzysztofa Kota, który zainteresował się tą sprawą, PKP zaproponowało pani Kazimierze kolejny lokal. Jednak i to mieszkanie wymagało remontu. Dlatego pani Kazimiera wystąpiła do kolei z pismem określającym zakres niezbędnych robót - m.in. podłączenie do sieci CO, wymianę instalacji, okien, drzwi czy wyrównanie ścian. Po trzech tygodniach firma zdecydowała ostatecznie, że przeprowadzi niezbędne prace. PKP S.A. zaakceptowała zakres prac. Jak tylko otrzymamy ostateczną deklarację na przeprowadzkę ze strony lokatorki, rozpoczniemy przygotowania do remontu - odpisano naszemu reporterowi.
Jestem bardzo zadowolona - mówi Pani Kazimiera. Nie wiadomo było, co z nami zrobią. Straszyli, że musimy się stąd wyprowadzić, bo budynek nie nadaje się już do zamieszkania, a od lat nic nie remontowali. Nie dali wykupić. Dach przecieka, wszystko się sypie. Jak się nie zgodzimy, to eksmisja. Na bruk by wyrzucili - opowiada emocjonalnie kobieta. Dziękuję, dzięki Panu, dzięki radiu wszystko się udało - dodaje.
Remont mieszkania, które zaproponowało PKP, potrwa około półtora miesiąca. Potem pani Kazimiera będzie mogła wprowadzić się do nowego domu.
(bs)