Walczyli o wolną Polskę z narażeniem życia - w tej dzisiejszej często nie mają na życie. O pomocy dla byłych anty-komunistycznych opozycjonistów nasz dziennikarz Konrad Piasecki rozmawiał z Wojciechem Borowikiem ze Stowarzyszenia Wolnego Słowa.
Konrad Piasecki: Czy pana zdaniem bez pomocy państwa, bez jego ingerencji, da się nieść realną pomoc żyjącym dzisiaj w trudnych warunkach, dawnym działaczom solidarnościowego podziemia?
Wojciech Borowik ze Stowarzyszenia Wolnego Słowa: Będziemy pracowali nad tym, żeby rzeczywiście jak najwięcej można było zrobić, ale ja jestem realistą i myślę, że koledzy też, bez pomocy, bez zaangażowania państwa, nie jest to możliwe. I nie było to możliwe w żadnym kraju, więc mamy nadzieję, że ten pomysł fundacji publicznej powołanej albo przez pana prezydenta, albo przez ministra sprawiedliwości, taki problem by rozwiązał.
Czy pan jest w stanie oszacować jakie sumy wchodziłyby tu w grę? Znaczy jaka suma rocznie na przykład pozwoliłaby nieść realną pomoc wszystkim, czy większości potrzebujących?
Ja nie chcę spekulować. Musielibyśmy rzeczywiście przeprowadzić kwerendę, zorientować się jakie są potrzeby. My te wszystkie potrzeby musimy rozpoznać, ale ich jest naprawdę strasznie dużo.
Jeśli tak, to rozumiem w grę wchodzą dziesiątki milionów złotych, o ile nie setki.
Myślę, że dziesiątki milionów złotych, ale powiedzmy sobie szczerze, dla budżetu państwa taka kwota nie jest specjalnym kłopotem. Oczywiście, ja zakładam, że taka fundacja właśnie byłaby uzupełniona o wpływy chociażby od mediów, dlatego że wolne media zawdzięczają tym ludziom wolność słowa, więc myślę, że media też solidarnie włączyłyby się w taką akcję i jakieś środki może drobne, nie największe, do takiej fundacji by wpływały. Posłowie, senatorowie, no oni zawdzięczają demokrację i wolność właśnie tym ludziom. No i nasi koledzy, którym się powiodło, też by taką fundację zasilali, szczególnie ci, którzy dostali odszkodowania za więzienie, internowani, bo oni deklarują, że tak zrobią, częścią tego, co dostali od państwa podzieliliby się z taką fundacją.
Można też wyobrazić sobie, że poszłyby na tę fundację środki zaoszczędzone na emeryturach esbeckich, które zostały obniżone parę lat temu.
To jest też bardzo dobry kierunek. Uważamy, że te środki, które zostały odebrane, i słusznie, byłym esbekom powinny trafić właśnie do takiej fundacji i byłoby to sprawiedliwe rozwiązanie.