Nawet co czwarta z podobnych do Słońca gwiazd w naszej galaktyce może mieć wokół siebie planetę o rozmiarach Ziemi, krążącą w tak zwanej strefie zamieszkiwalnej. To oznacza, że na jej powierzchni może istnieć woda w postaci ciekłej, co uznajemy za podstawowy warunek pojawienia się życia w postaci, jaką znamy. Te wnioski, wynik statystycznej analizy wyników obserwacji teleskopu kosmicznego Keplera, publikuje w najnowszym numerze czasopismo "Proceedings of the National Academy of Sciences".
Nasza galaktyka, Droga Mleczna, zawiera mniej więcej 100 miliardów gwiazd. Astronomowie z University of California w Berkeley i University of Hawaii w Manoa postanowili wykorzystać obserwacje teleskopu kosmicznego Keplera, by oszacować, jak wiele z tych gwiazd może mieć wokół siebie planety potencjalnie możliwe do zamieszkania. Chodzi o planety skaliste, o rozmiarach porównywalnych do Ziemi, orbitujące wokół gwiazdy w takiej odległości, by padające na nie promieniowanie było nie mniejsze, niż czwarta części promieniowania słonecznego na Ziemi i nie większe, niż jego czterokrotność. Takie warunki dają szanse na to, by życie mogło się tam rozwinąć.
NASA wysłała teleskop Keplera na orbitę w 2009 roku. Jego zadaniem była obserwacja nieba w gwiazdozbiorze Łabędzia i wychwytywanie wszystkich przypadków, kiedy jasność danej gwiazdy przejściowo nieznacznie spada, gdy przed jej tarczą przechodzi planeta. Przez cztery lata, co 30 minut sonda fotografowała około 150 tysięcy gwiazd. Analiza tych zdjęć pozwoliła wytypować około 3 tysięcy "kandydatek" na planety. Wiele z nich ma rozmiary znacznie większe, niż Ziemia, wiele krąży tak blisko swoich gwiazd, że temperatura ich powierzchni sięga tysięcy kelwinów. Są jednak i takie, które na pierwszy rzut oka mogą być do Ziemi podobne.
Badacze z Kalifornii i Hawajów wykorzystali teraz naziemne teleskopy Kecka, by przez analizę widmową "podejrzanych" gwiazd ocenić ich prawdziwą jasność i w ten sposób określić średnice planet. Przeanalizowali 42 tysiące gwiazd podobnych do Słońca lub nieco mniejszych i chłodniejszych i znaleźli 603 planety. 10 z nich miało rozmiary podobne do Ziemi i krążyło wokół gwiazd w odpowiedniej odległości.
Analiza prawdopodobieństwa, że planeta jest ustawiona względem teleskopu Keplera tak, że widoczne jest przejście jej przed tarczą jej gwiazdy oraz poprawki na to, jak skutecznie wykorzystywane oprogramowanie wykrywa przypadki tych przejść, pozwoliły astronomom na ogólniejsze wnioski, co do liczebności zamieszkiwalnych światów.
W artykule, opublikowanym w czasopiśmie "Proceedings of the National Academy of Sciences" astronomowie piszą, że w Drodze Mlecznej prawdopodobnie aż 22 procent gwiazd podobnych Słońca ma planety podobne do Ziemi, krążące w strefie zamieszkiwalnej. To rzecz jasna nie oznacza, że wszystkie te planety mogą być dobrymi przystaniami dla życia. To zależy od wielu czynników w tym od obecności atmosfery o odpowiednim składzie i gęstości. Inaczej mówiąc, takich dogodnych przystani dla życia może być wiele, ale to, czy ktoś poza nami z nich korzysta, to inna sprawa.
Obliczenia wskazują, że najbliższa nam gwiazda z odpowiednią planetą na orbicie powinna być oddalona od Ziemi o nie więcej, niż 12 lat świetlnych. Prawdopodobnie jesteśmy w stanie zobaczyć ową gwiazdę gołym okiem. A dzięki badaniom Kalifornijczyków, nowe, przyszłe instrumenty naukowe pomogą szybciej ujawnić nam tajemnice samej planety.