Pekińska prasa przestrzega, że wirus może znowu uderzyć i to już nadchodzącej zimy. Lekarze coraz częściej skłaniają się ku teorii, że epidemia SARS, która rozpoczęła się w listopadzie ubiegłego roku w południowych Chinach jedynie przygasła przez ostatnie dwa miesiące.
Wirus nadal krąży, być może w nieco słabszej, zmutowanej wersji. Lekarze przypominają, że SARS mutuje bardzo szybko i nie wiadomo, kiedy znów pojawi się w śmiercionośnej formie.
Najnowsze badania potwierdziły, że SARS przeniósł się na ludzi ze zwierząt i to takich, których mięso uważane jest w południowych Chinach za przysmak. Naukowcy z Hong Kongu i chińskiej prowincji Guangdong wyodrębnili u zwierząt wirusa, wywołującego u ludzi SARS. Przebadano łącznie 25 zwierząt w tym sześć cywet, u których stwierdzono obecność wirusa.
Klaus Stohr, główny epidemiolog Światowej Organizacji Zdrowia dodaje, że wirus cywety i SARS są identyczne w 99,8 procent. A to oznacza, że wirusa nie będzie się dało nigdy całkowicie zwalczyć.
Epidemia SARS rozpoczęła się w listopadzie w południowo-wschodnich Chinach. Na ostrą niewydolność oddechową zmarło ponad 800 osób, chorowało 8,5 tysiąca, głównie w krajach azjatyckich. Poza Dalekim Wschodem najwięcej przypadków zanotowano w Kanadzie. Zmarło tam 38 osób.
W Polsce, mimo kilku podejrzeń, nie zanotowano żadnego przypadku tej śmiertelnej choroby. Zdaniem naukowców wirus może się przenosić drogą kropelkową, może też przetrwać na powierzchniach, na których się znajdzie, nawet do 24 godzin.
12:15