Katastrofą może okazać się dla Wielkiej Brytanii epidemia pryszczycy. Ostrzeżenie takie wydał wczoraj główny doradca naukowy brytyjskiego rządu. Profesor David King nie wyklucza, iż z powodu choroby będzie trzeba wybić połowę zwierząt hodowlanych, żyjących na terenie Zjednoczonego Krolestwa.

Według szacunku uczonych do czerwca Wielka Brytania może mieć na koncie około 4000 przypadków pryszczycy. Profesor King uważa, że wybuch choroby przemieni się w prawdziwą epidemię jeśli nie zaostrzy się już i tak drakońskich zasad uboju żywca. Zespół naukowców jaki działa pod jego przewodnictwem wzywał premiera Blaira do powszechnego wprowadzenia 24 godzinnego okresu tak zwanej czystki. W tym czasie po stwierdzeniu przypadku pryszczycy wszystkie zwierzęta parzystokopytne w rejonie 3 kilometrów powinny zostać wybite. Takie zasady obowiązują na razie tylko w niektórych częściach kraju. Naukowcy sądzą, że obecna fala pryszczycy jest gorsza od poprzedniej epidemii, która nawiedziła Wyspy Brytyjskie w 1966 roku. Rząd nie bierze jednak pod uwagę możliwości szczepienia zdrowych zwierząt, ponieważ byłoby to równoznaczne z przyznaniem, że pryszczyca zadomowiła się w Wielkiej Brytanii na dobre. Wznowienie eksportu brytyjskiego żywca byłoby wówczas nie możliwe. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Bogdana Frymorgena:

Dotychczas na terenie Wielkiej Brytanii zdiagnozowano ponad pięćset przypadków pryszczycy. Do profilaktycznego uboju przeznaczono dotychczas prawie pół miliona zwierząt.

09:30