Niewiele poprawiła się sytuacja w województwie świętokrzyskim. Cały czas część Ostrowca Świętokrzyskiego jest zalana. Władze miasta wstępnie oszacowały straty na kilkadziesiąt milionów złotych. Niestety w Sandomierzu i Staszowie jest coraz gorzej.

W Staszowie ewakuowano kilkaset osób. Zalane jest osiedle Oględowska oraz dwie ulice. Woda zniszczyła siedzibę Sanepidu i inspekcji weterynaryjnej. Największym zagrożeniem dla miasta jest zbiornik w Hańczy, z którego systematycznie spuszczana jest woda – 20 metrów sześciennych na sekundę. Zatopionych jest już 55 gospodarstw. Wodę ze zbiornika trzeba jednak spuszczać, bo w przeciwnym razie groziłoby przerwanie wałów – wtedy cały Staszów zmieniłby się w jezioro. W zalanych osiedlach nie ma już prądu ani gazu – w pozostałych częściach miasta pojawiają się problemy z telefonami. Tymczasem zdecydowanie poprawiła się sytuacja w zalanym wczoraj Ostrowcu Świętokrzyskim. Mieszkańcy tej miejscowości mają nadzieję, że wody rzeki Kamiennej opadają już na dobre. W niektórych miejscach ubyło nawet 70 centymetrów. Tam, gdzie woda opadła zrozpaczeni ludzie powoli zaczynają już sprzątać swoje posesje. Mówią, że stracili wszystko. Niestety w niektórych rejonach miasta domy są wciąż podtopione. W Ostrowcu zebrał się sztab kryzysowy, który określił strategię dalszego postępowania – teraz najważniejsze jest wypompowywanie wody z zalanych dzielnic. Jak zapewniają strażacy do wieczora, w Ostrowcu nie będzie już zalanych domów. Wojsko ma zająć się umacnianiem, wciąż pękających wałów. Ostrowiecki Sanepid zapewnia, że miastu nie zagraża żadna epidemia bo dwie studnie głębinowe nie zostały zalane i cały czas działają sprawnie. Władze miasta wstępnie oceniły straty – wynoszą one co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych. W całym województwie zniszczonych jest 140 kilometrów dróg, 18 mostów i ponad 80 przepustów. Tymczasem rząd zapewnił, że Ostrowiec otrzyma kolejny milion złotych, który zostanie przeznaczony na podstawową pomoc dla powodzian. Strażnicy miejscy i harcerzy już rozdają chleb i wodę w zalanych dzielnicach. Można także korzystać już z drogi Kraków-Warszawa w miejscowości Tokarnia. Nadal nieprzejezdny jest jednak odcinek Lipnik-Łoniów i między Koprzywnicą a Sandomierzem. W zatopionym Ostrowcu jest nasz reporter, Roman Osica. Posłuchaj jego relacji:

Wielka woda zagraża też Sandomierzowi. Tylko dziesięć centymetrów brakuje Wiśle do przekroczenia stanu alarmowego w samym mieście. Jak zapewnił burmistrz Sandomierza na razie żadnego zagrożenia nie ma. Wszyscy z niepokojem czekają jednak na falę kulminacyjną, która idzie z góry Wisły. Służby już szykują się do umacniania wałów. Zadbano o worki i piasek. W gotowości czekają też pompy, gdyby rzeka wystąpiła z brzegów istniałoby realne zagrożenie podmycia skarpy, na której stoi piękna miejska starówka. Około 7 kilometrów na północ od miasta z brzegów wystąpiła rzeka Opatówka. Woda zalała długi pas między Wilczycami a Dwikozami. Pod wodą znalazły się tam dziesiątki hektarów szklarni i pól uprawnych. Policjanci zamknęli dla ruchu odcinek trasy 777 z Sandomierza w kierunku Lublina. Nieprzejezdny jest most w Dwikozach. Kierowcy muszą jechać objazdem.

Rys. RMF

16:05