Wypowiedzeniem umów z Narodowym Funduszem Zdrowia grożą dyrektorzy placówek, którzy od miesiąca bezskutecznie domagają się od NFZ pieniędzy. Fundusz twierdzi, że choć małe - to pieniądze jednak są.
Szpitale specjalistyczne i kliniki grożą wypowiedzeniem kontraktów z NFZ. Jak zwykle chodzi o pieniądze. Dyrektorzy placówek mówią, że dostają za mało i długi szpitali rosną. NFZ przyznaje, że katalogi świadczeń, na podstawie których przekazuje się środki szpitalom, wymagają zmian i będą zmieniane.
Podstawowy problem to jednak nie procedury i przepisy, ale brak pieniędzy. Dlatego też zarząd Funduszu już miesiąc temu uchwalił, aby w uzasadnionych przypadkach przekazywać o 20 procent więcej środków szpitalom.
My na to pieniądze mamy – przekonuje Renata Furman, rzecznik Funduszu. One być może nie zadowolą w pełni wysokość tych środków szpitali, ale na pewno będą jakimś rozwiązaniem i pozwolą na złapanie oddechu przez te warszawskie placówki - dodaje Furman.
Uchwała utknęła jednak w Ministerstwie Zdrowia. Jak się nieoficjalnie dowiedział reporter RMF, powodem zwłoki jest centralizm wprowadzony przez ministra Łapińskiego. Po jego reformie nie można różnicować stawek w różnych częściach Polski. Więcej pieniędzy dla warszawskich szpitali, automatycznie oznacza więcej dla wszystkich innych. Tylu pieniędzy po prostu nie ma.